Chan-chu-llo!
Po skrupulatnych poszukiwaniach odpowiedniej szkoły i kilku nieudanych próbach zapisania się wreszcie zaistniała szansa, że za jakieś dwa miesiące będę znała podstawy salsy (choć zapewne na tym nie poprzestanę). Oczywiście bez perypetii obyć się nie mogło. Zresztą, jakby mogło być inaczej jeśli stroną organizacyjną zajmowała się blondynka?
Pchła adres sprawdziwszy tydzień temu, zapamiętała sobie, że szkoła mieści się przy numerze 20. Goniąc z językiem na brodzie (jakżebyśmy się mogli nie spóźnić) wpadliśmy na rynek i biegniemy pod numer 20. Nawet jest taki numer. No i kamienica jest, całkiem ładna. Tyle, że w kamienicy mieści się Goethe Institut i Deutsche Bank. Melon z całą powagą próbował wejść do banku twierdząc, że zapewne Deutsche Bank organizuje takie kursy. 17 zbliżała się nieubłaganie a my wciąż nie wiedzieliśmy gdzie iść. Ja niezmiennie upierałam się przy tym, że adres jest na pewno z "dwójką" zaś Ania i Melon zaczynali powoli przejawiać wobec mnie krwiożercze zamiary. W końcu wpadłam na genialny pomysł, by zadzwonić do domu i poprosiłam tatę, by sprawdził raz jeszcze adres. Sprawdził. Rynek Główny 34. Bynajmniej niezawierający cyferki "2". Wpadliśmy więc spóźnieni i na kogo się natknęliśmy? Na instruktora, który pokiwał z lekkim politowaniem głową i pokazał, gdzie mamy iść. No to poszliśmy.
Dzięki temu wiem już co to rueda, exhibo, dame i pimpo. Rueda to po prostu kółeczko, w którym się ustawiamy. Pimpo zdecydowanie jest najciekawsze, bowiem polega na przykucnięciu i wypięciu pupy jak najbardziej do tyłu tak, by dotknąć pupy partnera z drugiej pary. Dame największy problem sprawia panom, bo polega na zmianie partnerki bez zgubienia rytmu. Podobnie zresztą jak exhibo czyli obrót. Generalnie, dziewczyny mają znacznie lżej, bo ciężko jest się pogubić jeśli partner dobrze prowadzi (np. pan instruktor...)
1,5 godziny świetnej zabawy w liczenie do 7 i tupanie nogą, przerywane zerkaniem na zabójczo przystojnego instruktora minęło w mgnieniu oka. Do domu wróciłam z lekko pobolewającymi nogami, za to odprężona psychicznie i z siłami, by stawić czoła fizjologii, genetyce, pani X. oraz całej bandzie OIEM.*
* Ograniczona Infantylna Elyta Medyczna (niestety, nawet salsa nie jest w stanie zniszczyć tkwiących we mnie pokładów złośliwości)
PS Do Słonia: zielona z opuncją jest pycha :)