♫ I'm not ready yet for the light to dim
Berlin zachwycił mnie tym razem. Od flirtów z kolejnymi naukowcami dostawałam zawrotów głowy, pod koniec dnia śmiałam się już w twarz zagadującym niedoszłym amantom, bo z niejasnych dla mnie przyczyn połączenie czarnych szpilek z neurochirurgią działa na mężczyzn bardzo podniecająco. Przez kilkadziesiąt godzin żyłam zupełnie inaczej, opowiadałam o dostępach neurochirurgicznych i deficytach neurologicznych, dużo się uśmiechałam i ponoć za dużo czarowałam. Nie licząc na nic, spakowałam się i przygotowałam na koniec tej dziwnej bajki. I w najśmielszych marzeniach nie wyobrażałam sobie takiej sytuacji jak dzisiaj - siedzę już w pociągu relacji Berlin Hauptbahnhof - Kraków Główny i dzwoni M. i mówi Kate, wracaj do nas, wygrałaś. Mówi to akurat, kiedy przekraczam nieistniejącą granicę między Niemcami a Polską i coraz intensywniej myślę o blondynie z niebieskimi oczami, tak zupełnie innym od niedoszłych amantów z ESC. I potem, już w domu, siedząc przy winie i przysypiając w Jego ramionach, jest mi dobrze, tak dobrze, jak już dawno nie było. Jeśli kiedykolwiek. Więc już mi się nie chce jechać gdziekolwiek i wracać do tej dziwnej bajki, gdzie jestem dziewczyną w czarnych szpilkach, z torbą pełną artykułów neurochirurgicznych i głową nabitą bzdurami.
Ale On sam mówi Kate, wracaj do nich, walcz do końca. Więc jutro znów czeka mnie pociąg relacji Kraków Główny - Berlin Lichtenberg, a potem kolejny raz będę mówiła o oponiakach, a potem znowu będę wsiadała do pociągu relacji Berlin Lichtenberg - Kraków Główny i tłukła się dwanaście godzin do ojczyzny. Więc wiecie, trzymajcie kciuki w czwartek, bo walczę do końca, wiecie, bo first place is never enough.