poniedziałek, lutego 19, 2007

♫ I'm gonna look out of the window of my color TV

Oglądam Viva Najpiękniejsi, bo w końcu trzeba coś robić w te ferie a nie tylko tętniaki i tętniaki, tłumaczenia i tłumaczenia, należy się rozwijać w te ferie, poszerzać horyzonty. Dziś więc poszerzałam perspektywy oglądając Viva Najpiękniejsi. To nie jest zwykły konkurs piękności, o nie. Bo tam się liczy Inteligencja i Dusza i Talenty, byle kto Najpiękniejszym nie zostaje, nominowany powinien się wypowiedzieć przed kamerą, odpowiedzieć na różne pytania tak, żeby publika mogła sobie wybrać - tę lubię, tego kocham, co za idiotka, co za palant - a potem kiedy już wybierze i porówna do innych to potem wychodzi pani i mówi kto wygrał, co sprawia, że cała zabawa w prezentację kandydatów traci na znaczeniu. Ale to nic, i tak było ciekawie, dużo się dowiedziałam, tacy medialni ludzie to oni mają głębokie przemyślenia i oni się nimi dzielą z publicznością, bo publiczność nie wie pewnych rzeczy, publiczności należy uświadomić jak uwodzić kobietę, jak czarować mężczyznę oraz co jest najważniejsze w życiu. No i się okazuje, że najważniejsza jest miłość, miłość rządzi, miłość, miłość, miłość. Usłyszałam to słowo tyle razy, że zaczęło mi być niedobrze, ale to nieistotne, istotne jest, że lud już wie co jest najważniejsze w życiu. Od teraz, ludzie w slumsach będą żyli miłością, podobnież te dwa małżeństwa mieszkające razem z chciwości komornika i głupoty prawa na 34 metrach kwadratowych; wszyscy żyjmy miłością, bo to najważniejsza rzecz w życiu.

Tak, oglądanie telewizji jest naprawdę pouczające. Oglądajcie telewizję - jutro dowiemy się, co jeść na śniadanie, żeby pokochał nas aktor z M jak na Miłość, a także który proszek spierze plamy z trawy. Oglądajcie.

czwartek, lutego 01, 2007

Take a deep breath, step out of the circle

No to ferie, proszę Państwa.

25 dni absolutnego nieróbstwa, pijaństwa i rozpasania.


Bohaterka zostaje sama na scenie z opuszczoną głową, kurtyna opada, widzowie biją brawo.
W tle chór piejący.


Co ja pierdolę.

Bohaterka zostaje sama na scenie z opuszczoną głową, kurtyna opada, woźny przeżuwa ostatni kęs bułki i woła "kurwa, zamykamy".
W tle cisza.