czwartek, lutego 02, 2006

Ferie czas zacząć

Po miesiącu kolokwiów, seminariów, zaliczeń i egzaminów, po miesiącu dość jałowym kulturalnie (dwie książki nie-medyczne to niewiele...) za to wypełnionym ciągłym chichotem z G., rozmowami z H., obiadami i filozoficznymi dysputami z M., myśleniem o wszystkim i o niczym, marudzeniem i jojczeniem naokoło, i wreszcie wtłaczaniem do głowy załamków PQRST i szmerów sercowych, cytruliny i syntetazy karbamoilofosforanowej (I, bo II występuje w cytoplazmie i bierze udział w syntezie pirymidyny...), a przede wszystkim jądrowego rezonansu magnetycznego i promieniowania gamma (a wszystko z Joy Division lub She Wants Revenge w tle); a więc po tym całym miesiącu zamierzam przez najbliższe dwa tygodnie odpocząć. Z "Dziennikiem Złodzieja", z "Principles of Neurology" i "Atlasem neuroanatomicznym", z "Arizona Dream", z "Besieged" i "Trzema kolorami" a także z "Opowieściami z Narni" czytanymi na dobranoc mojej siostrze. Zapowiadają się interesujące ferie...

Póki co internet w domu działa, więc może nawet coś napiszę, jeśli będzie o czym. A na razie znikam, polecając na zakończenie "Dowód" Johna Maddena z Gwyneth Paltrow (do tej pory nie darzyłam jej sympatią, ale po tej roli diametralnie zmieniłam zdanie), Jackiem Gyllenhaalem (mniammm :> ) i Anthonym Hopkinsem (ojciec, matematyk, geniusz, schizofrenik... nie wiem jak udało mu się to wszystko połączyć w jednej roli). Matematyka w centrum fabuły a wokół niej relacje międzyludzkie, próby poradzenia sobie z przeszłością i legendą ojca, no i rzecz jasna nieśmiertelny wątek miłosny;) W ogóle nie wiem, skąd ktoś wymyślił, żeby porównywać ten film z "Pięknym umysłem", który dla mnie przynajmniej był zwykłym filmem biograficznym z pewnym elementem zaskoczenia. Jak dla mnie, "Dowód" bije "Piękny umysł" na głowę, aczkolwiek nie należy zapominać, że ja lubię popadać w skrajności.*
I tym miłym akcentem kończę na dziś :)
Do następnej notki!

P.S. W związku z czym, jeśli się komuś nie spodoba, proszę mnie nie winić. De gustibus... etc etc :P

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Miałem napisać posta... ale stwierdziłem, że lepiej nie, bo znowu będe pierwszy i Gir, to jest Grrrrrrrrry się załamie...

Anonimowy pisze...

Oooooops!

Anonimowy pisze...

Ferie? No, kurcza, ja tutaj siedzę w II gimnazjum (yy..) do 12 lutego, a 13 dopiero zaczynam laaaabę. To jest autentycznie nie fair ;]

Dziękuję za odwiedziny. Nie wiedziałam, że jeszcze mnie pamiętasz ;)

Anonimowy pisze...

Posty znikają! Co się dzieje?

Kate pisze...

No właśnie kurde nie wiem. 3 komnetarze zniknę. Argh, nie wiem co blogger wyczynia...

Anonimowy pisze...

Kaśka to oni! Ci od beretów! Ci co jechali tą ciężarówka przed restauracją u Romana! Wrócili! argh

Kate pisze...

AAAA!!! I co teraz? Już po nas... A mówiłeś ostatnio, ze się już przestali ukrywać - no to teraz przystąpili do ataku... Zginiemy manrie. W ogole nie wiem jak się znowu u Romana pokażę ze strachu:D

PS A jednak się zdradziłeś :P

Anonimowy pisze...

Spoko, przebierzemy się za kanapki z tuńczykem, nikt nas nie pozna