czwartek, marca 27, 2014

strasznie modne jest pisanie o smutkach i bolączkach, użalamy się wszyscy nad sobą, rozważamy każdą myśl, każde słowo które wpadnie nam do głowy, nadajemy mu głębokie znaczenie a potem wpadamy w rozpacz, bowiem głębokie znaczenie zwykle przekłada się na bardzo proste stwierdzenie, że wszystko jest do dupy. jednakowoż nie możemy przecież napisać że wszystko jest do dupy, bowiem byłoby to wulgarnie proste i nieskomplikowane a my przecież, MY, inteligenci XXI wieku, my nie jesteśmy wulgarni a już, Boże broń, nieskomplikowani. W związku z tym zamiast pisać wulgarne wszystko jest do dupy piszemy elaboraty o bólu istnienia i problematyce sensu życie, choć przecież każdy z nas, mający choć trochę oleju w głowie zdaje sobie sprawę, że jest to nieco żałosne i wyjątkowo melodramatyczne.
i tak sobie właśnie przeglądam w ramach pielęgnowania narcyzmu moje poprzednie posty i tak mi wstyd trochę. a nawet bardzo. za to permanentne użalanie się nad sobą, marnotrawienie bitów danych i zaśmiecanie internetu słowami, które w piękniejszy i mądrzejszy sposób zostały już napisane dawno dawno temu przez ludzi piękniejszych i mądrzejszych ode mnie i myślę, że lepiej milczeć przez jakiś czas, aż nie nauczę się pisać o tym, że życie nie jest wcale do dupy, a jeśli cokolwiek/ktokolwiek do dupy jest to my sami, zatruwający sobie istnienie melancholiami i płaczliwymi żalami, że czemu nam tak źle.

Brak komentarzy: