sobota, marca 29, 2008

To nie jest smutny post o miłości. To jest post o niczym.

Smutne posty o miłości to jest przeżytek, to takie grafomańskie podrygi pensjonarskiej wyobraźni, jakieś przebłyski platońskiej idei, nierealnej i nieosiągalnej z założenia. W życiu wielkie miłości przytrafiają się niczym rak trzustki, odkryte za późno i nieuleczalne, śmiertelne w ostatecznym rozrachunku. Życie jest racjonalne, nienawidzi wzniosłości, w końcu w życiu nie chodzi o zatracenie, tylko o przetrwanie. Chyba dlatego wielkie miłości spisują się tylko na papierze i w filmie, wcielanie ich w życie kończy się wystrzałem z pistoletu lub wieloletnią depresją. Życie powinno być poukładane, wszystko w odpowiedniej szufladce, kariera, rodzina, przyjaciele i alkohol od czasu do czasu. Papierki, dokumenty, kolokwia i egzaminy, spotkania rodzinne i święta katolickie, wyzywające tańce do piątej nad ranem i praca na kacu następnego dnia; drabinki wartości i priorytetów, opinie na każdy temat, argumenty za i przeciw, pewność jestestwa i zwątpienie na dnie szuflady.

Ktoś na murze napisał Samotność 21.11.2007; za każdym razem, kiedy stoję na przystanku i czekam na autobus do szpitala, patrzę na ten napis i za każdym razem zaburza on mój wewnętrzny spokój. Wciąż za dużo jem i oglądam za dużo seriali. Mam wrażenie, że prześlizguję się po życiu, cudem unikając katastrofy i przypadkowo odnosząc sukces. Dryfuję na morzu wahania, czekając na prąd wydarzeń, który zabierze mnie wreszcie w którymś z miliona możliwych kierunków, bo na żaden nie potrafię sama się zdecydować. Paryż, Londyn, Warszawa, entliczek, pętliczek, bęc, każda wyliczanka wypada inaczej a ja ciągle nie wiem, gdzie jechać i co robić, co ze sobą zrobić, mam 23 lata i zero pojęcia o świecie, zero pojęcia o sobie, zero pojęcia o ludziach, jestem chodzącym pojęciowym zerem. Mama patrzy na mnie z niepokojem i pyta chyba samą siebie czemu ty, dziecko, jesteś taka nieżyciowa.

Czas przecieka mi przez palce, po raz kolejny zresztą.

13 komentarzy:

Anonimowy pisze...

spisałaś moje myśli po raz kolejny
to pochyłym drukiem, to cytat? jeśli Twoje chylę głowę bardzo, bardzo nisko

Kate pisze...

no i teraz aż głupio się przyznać, że moje :) żeby śmieszniej było, mnie tekst podobał się tak średnio, napisany był chyba ze dwa tygodnie temu, tylko serca nie miałam, żeby go opublikować - dzisiaj jakiś taki dzień dobroci miałam ;)
A Ty, mam nadzieję, nie rozstałaś się z blogiem ostatecznie, prawda?

Anonimowy pisze...

Tez sie zastanawialam , czy to Twoje , ale zorientowalam sie po motywie raka trzustki:) Pełna Profeska.

Anonimowy pisze...

Ka- dobre pytanie

Anonimowy pisze...

mam 25 lat i też jestem pojęciowym zerem.

Anonimowy pisze...

Zawsze wszystko jest przed nami i nie wolno o tym zapominać. :)
Pozdrawiam.

Kate pisze...

Anonimowy, rak trzustki jest zdecydowanie jednym z moich ulubionych tematów medycznych - taka chora pasja :)

Fisza, ja potrafię być cierpliwa ;)

Rasp, ale to mija w końcu, no nie?

Mag, nie no, wiadomo, że tak. Problem tylko w podjęciu odpowiednich decyzji, co do naszych dalszych perypetii :)

Anonimowy pisze...

myślisz, że mija? ;)

*** pisze...

ale kiedy mija?

znowu bym się mogła podpisać pod tym wszystkim. tyle, że mnie nawet przestano mówić, że jestem nieżyciowa.

Anonimowy pisze...

to nie tylko ja jestem nieżyciowa. a ten napis na murze - chciałabym go zabaczyć, nie wiem dlaczego...

Teneryfa pisze...

no to jest nas dwa-zera pojęciowe-;D

Anonimowy pisze...

a moja mama powtrza..masz 25 lat kiedy w koncu wyjdziesz za maz ???? ja w Twom wieku....bla bla bla....ygrhhhhhhhh...

MONI (ta od kawy)

Liska pisze...

to trochę wszystko mija (koło 30-tki), a trochę nie...