wtorek, lutego 26, 2008

Siódme życie kota

Trzyletnia historia poronionej miłości, spojrzenia i dotknięcia, rozmowy i milczenia, wszystko wzbudzające nadzieję, wszystko prowadzące do rozczarowania. W końcu stanęłam na skraju przepaści i zakręciło mi się w głowie od wysokości. Obejrzałam się za siebie, ale nikogo i niczego już za mną nie było, więc rzuciłam się głową w dół. Spadając (a spadałam długo) przyglądałam się rysunkom na ścianach, były tam obrazy zdradzonych przyjaźni, złamanych zasad i porzuconych marzeń; poroniona miłość przedstawiona była na różne sposoby, wszystkie urzekały mnie swoim pięknem i głupotą. Wbrew moim oczekiwaniom nie skręciłam sobie karku, wylądowałam na czterech łapach, miękko i całkiem zwinnie. Otrzepałam się z kurzu starych wspomnień i wylizałam rany. Teraz wygrzewam się w słońcu zdarzeń, nad którymi mam pełną kontrolę, chowam się w cieniu spotkań, z tymi, którzy wytrwali, poznaję tych, którzy skoczyli już wcześniej. Czasami tylko zadzieram głowę do góry, mrużę oczy i patrzę na skraj przepaści, zastanawiając się, czemu tak długo wahałam się popełnić samobójstwo.

4 komentarze:

*** pisze...

macham Ci znad przepaści
też bym chciała stanąć na czterech łapach.

Justyna pisze...

a ja dziś byłam królikiem! nie kotem :D

Anonimowy pisze...

piękne.

Kate pisze...

***, mam nadzieję, że wylądowałaś na czterech łapach :)

ladybird, czemu królikiem byłaś, yyy... miesiąc temu?

fioo, dzięki :)