piątek, lutego 22, 2008

♫ Twenty years



There are twenty years to go,
The best of all I hope.
Enjoy the ride, the medicine show.


Neonowe światła w przedziale, obicia z niebieskiego pluszu, naprzeciw mnie ona i on, lat pięćdziesiąt z kawałkiem, ona z gazetą, on z piwem - mili ludzie, myślę sobie i przymykam oczy. Zasypiam płytkim, otępiającym snem, budzą mnie przechodzący ludzie i reggae grające w przedziale obok. Z nieuzasadnioną nadzieją rozglądam się dookoła, licząc na jakąś pozytywną zmianę w otoczeniu, ale jedyne, co się zmieniło to tytuł gazety i producent piwa. Przymykam oczy, świat pod powiekami jest piękniejszy, choć mglisty i niepewny. Podobnie, jak Kraków, który zachwyca mnie zwykle nocą, kiedy obrazy z olejnych stają się akwarelami, ożywianymi tylko światłem latarni. Ciągnę za sobą ciężką walizkę, odgłos kółek na pustej ulicy drażni uszy, piętnując mnie jako ludność napływową. Nie przejmuję się jednak takimi rzeczami, nauczyłam się już, że poczucie izolacji od społeczeństwa nie jest winą społeczeństwa, tylko moją i wynika z braku akceptacji samej siebie. Ilekroć wyeliminuję ten czynnik sprawczy, tylekroć odkrywam, że izolacja jest tylko snobistyczną wymówką ludzi kochających samotność. Nie ukrywam, że jestem snobką.

Nie no, jest zajebiście, naprawdę zajebiście. Zajebiście to mój nowy ulubiony przymiotnik, kiedyś go nienawidziłam, dziś go nadużywam. Ch-ch-ch-changes.

Zajebiście jest więc, skończę te studia w 2010 roku, teraz już to wiem, teraz, gdy zdałam patomorfologię. Skończę te studia i będę lekarzem, co brzmi co najmniej dziwnie, ale powoli oswajam się z tym faktem, który nawet bardzo by mi się podobał, gdyby nie świadomość mojej niewiedzy, pogłębianej z każdym dniem nauki.

Mimo to jest zajebiście, na chwilę obecną mam wszystko pod kontrolą, na chwilę obecną robię tak dużo, że pozostaje tylko dwie godziny w ciągu dnia na wyrzuty sumienia, że nic nie robię. Tata twierdzi, że jestem pracoholiczką i że mam się leczyć, bo jak w ferie można nie mieć czasu, ale nie chcę, nie mogę, wszystkie emocje kanalizuję w pracy, nie muszę się potem nad nimi zastanawiać, nie muszę myśleć nad istotą świata, mogę tylko wyrzucać sobie, że ucięłam sobie drzemkę albo nie posprzątałam mieszkania, chociaż nawet takie wyrzuty wydają mi się ostatnio bez sensu.

Jest strasznie zajebiście, w końcu mam 23 lata, a golden age I know, patrzę szeroko otwartymi oczami w przyszłość, w ten wielki różowy znak zapytania, który wypełniam kolejnymi cegłami decyzji i poznanych ludzi. Stoję w bramie z zupełnie obcym i nieprzyzwoicie przystojnym mężczyzną, który mówi mi, że nie wiedział, że dziewczyny z UJotu są takie wyzwolone, odgarnia mi włosy z czoła i robi ze mną rzeczy, o których raczej nie powinnam pisać na blogu publicznym.

Śniło mi się dziś, że byłam chora na AIDS - śniąc, pomyślałam: Przynajmniej wiem, na co umrę. Na pneumocystozowe zapalenie płuc.

Ostatnio nawet sny mam zajebiście śmieszne.

11 komentarzy:

Anonimowy pisze...

wiesz może to śmieszne będzie to co teraz napiszę..ale czytam Twój blog od samego początku i...czuje sie jakbym czytala sama siebie...chociaż nie studiuje medycyny to mieszkam w Krakowie...i czuję podobnie, myślę, przezywam...za kazdym razem jak sie pojawia nowa notka czuję jakby to odzwierciedlało także i mój stan :) chcialabym kiedys usiąść z Tobą przy kawie, piwie czy czekoladzie i powymieniać myśli, emocje....tyle ich w nas jest :)pozdrawiam *:*

moni.

*** pisze...

kurde, Kaśka.. zupełnie mnie rozbiłaś tym wpisem i nie tylko dlatego, że ostatnio rozbić mnie łatwo..

Kate pisze...

*** (a co będę Twoje imię zdradzała ;)): A dlaczego jeszcze? (pytam, bo mnie się wydawała noteczka dość optymistyczna, szczególnie jak na mnie :D) I ściskam Cię mocno, żebyś się tak łatwo nie dawała rozbijać :*

moni.: no proszę, i dopiero po prawie 3 latach odważyłaś się odezwać? :)

*** pisze...

hmm, moze to wynik mojej nadinterpretacji, ale odebralam notke jako bardzo cyniczna..
ja skoncze te studia w tym roku i stane na skraju wielkiej czarnej dziury ze swiadomoscia mojej niewiedzy i braku perspektyw..
rowniez sciskam!

Kate pisze...

Moni, a jeszcze co do kawy to daj znać na maila - coś wymyślimy :)

***, nie no, ja się naprawdę cieszę, że w 2010 skończę studia! Chociaż nie wiem co będę mówiła za rok, kiedy widmo pracy będzie zdecydowanie bliżej niż teraz :)

Anonimowy pisze...

Pierwsza trójka piosenek Placebo jak dla mnie.
Rozpierdoliłaś mnie tym wpisem.

Kate pisze...

A które jeszcze obok "Twenty years"?

Anonimowy pisze...

jeśli chodzi o Placebo, to jak dla mnie to w ścisłej czołówce "post blue".
"zajebiście" to słowo, którego ostatnio zdecydowanie nadużywam.

Kate pisze...

Rasp, "Post Blue" też do ulubionych zaliczam, chociaż ostatnio kóluje w playerze "Drink you pretty" i "Lady of the flowers" :)

Anonimowy pisze...

Ciężko mi się zdecydować na TYLKO dwie oprócz 20yrs, ale wybieram 'Commercial for levi' i 'Sleeping with ghosts'.

Teneryfa pisze...

nic nie powiem... bo już dawkę psychoanalizy dostałaś, która tyczy sie dwóch powyższych notek... w sumie to bardziej ostatniej... a ja jestem z tych co skoczyli ...jak myslisz?? bo sama nie wiem, może jeszcze stoje jedną stopą na krawędzi...

ps... ja tam lubię i lubiłam zawsze słowo kur...:D -małą cenzurkę wstawiłam co żebym zjebki nie dostała .... a tak na marginesie , niezła Pani Prawnik ze mnie będzie ze słowem kur... na ustach :D hehe... dzizes...

po świętach jestem w Kraku i nie ma to tam to :D... idziemy do coffee...tej niebieańskiej i już nie będę udawać żem ze mnie miła,kulturalna i uprzejma kobietka ..;>