środa, lipca 25, 2007

Nie-piekne noce nie-pieknych koszmarow

A w glowie miliony, miliardy polamanych mysli, lacze je w spojna calosc na kilka sekund, ale nim zdaze zrozumiec sens powstalych tresci, rozpadaja sie ona na jeszcze drobniejsze kawalki. Od fruwajacych po czaszce zglosek dostaje oczoplasu, dostaje dusznosci, dostaje tachykardii, dostaje wszystko to, czego dostac nie chce.

Codziennie patrze w swoje odbicie w lustrze i pytam sama siebie - Czy to juz? Czy juz? Zagladam sobie w oczy, szukajac sladow obledu i z ulga odpowiadam - Nie, jeszcze nie.
Dzisiaj jednak duzo dluzej zastanawialam sie nad odpowiedzia.

Moje demony kochaja mnie taka, jaka jestem; nic ode mnie nie chca poza spokojem duszy, reszte hojnie mi zostawiaja, tylko spokoj wyrywaja zebami, dra chciwie na strzepy i pozeraja oblizujac sie ze smakiem. Moje demony niczego sie nie boja, wszystkiemu stawiaja czola, zas najskuteczniej bronia mnie przed ludzmi. Oddzielaja mnie od nich murem, pluja gorzkim jadem i sycza, ze te wszystkie stworzenia o dwoch nogach i jednej glowie rania bolesniej od demonow, wgryzaja sie glebiej i zakazaja krew.

Aniol Stroz chyba opuscil mnie calkiem, bo juz dawno nie slyszalam jego glosu.
Z demonami dogaduje sie za to coraz lepiej.

Brak komentarzy: