piątek, czerwca 09, 2006

Nonsens nonsensem pogania czyli przedegzaminacyjny stan umyslu

/Notka sposorowana utworem pt. "Wyginam śmiało ciało" oraz nieśmiertelnymi Swistakami/

Właściwie to ja już sama nie wiem. Zwiększony metabolizm glukozy zmniejsza uwalnianie wolnych kwasów tłuszczowych, ale ja miałam coś zrobić, coś ważnego i zapomniałam znowu. Cały pokój mam obklejony samoprzylepnymi karteczkami z rzeczami do zrobienia (telefon, herbata, futureheads, truskawki, i dalej w podobnym stylu), ale zapomniałam napisać jeszcze tej jednej i zapomniałam. Spersonalizowany google poleca mi artykuł "how to survive in the woods for three days" więc już właściwie mój los jest przesądzony, jesli pojedziemy do tego Zakopanego. Ale nigdy nie bedzie takiego lata więc w sumie mogę się nawet zgubić gdzieś w tatrzańskich lasach, będąc zapewne w stanie wysoce nietrzeźwym i mogą mnie szukać równie nietrzeźwi współtowarzysze wyprawy zakopiańskiej. Should be fun.
Oprócz tego co pięć minut wyjmuję bilet lotniczy Kraków - Paris - Kraków, Kraków - Paris, Paris i wpatrując się w niego widzę zamiast białego papieru brunatną Sekwanę oraz białoniebieską salę operacyjną (i co z tego, że być może jest wściekle zielona). Jeśli zagapię się trochę za długo to widzę też Louis Garrela, którego całkiem przypadkiem spotykam przy jakiejś rue Azais czy innym boulevard de... i który rzecz jasna pada przede mną na kolana prosząc, bym została jego żoną. Ale to tylko jak się za długo zagapię. Staram się więc pospiesznie schować bilet lotniczy Kraków - Paris - Kraków, Paris - Kraków, Kraków do szuflady i wolne kwasy tłuszczowe są wychwytywane dzięki aktywności lipazy lipoproteinowej i znów zatarłam sobie oko. Słońce nie będzie nigdy już tak cudnie wschodzić i zachodzić; księżyc nie będzie tak pięknie wisiał i właściwie to powinnam już iść spać, ale jeszcze insulina zmniejsza wydzielanie wolnych kwasów tłuszczowych (ile jeszcze o tych tłuszczach?). No i Hrabal, Hrabal jeszcze a Nabokov tak pięknie to ujął, że utwór prozatorski istnieje tylko o tyle, o ile daje poczucie nawiązania łączności z odmiennymi stanami bytu, w których sztuka (ciekawość, czułość, dobroć, ekstaza) stanowi normę. Ach.

A jutro idę na lody, o.

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Nie, ja to po prostu MUSZE powiedziec, bo od tygodni "zbiera mi sie... zbiera i wiem". Dziewczyno: UWIELBIAM Ciebie czytac, choc czesto "zbiera mi sie" zolc, ze tez bym tak chciala umiec pisac. Ot co. Rzeklam.

evelle pisze...

To idealnie oddaje system nauki przedsesyjnej. Tzn. wysoka motywacja i niski poziom chęci, co skutkuje godzinami spędzonymi przed skryptem i rozmyślaniami o zbliżającym się obiedzie, zimniutkim piwie z sokiem (moje ostatnie marzenie!), kawie, herbacie, wakacjach, przeczytanych książkach niezwiązanych z tematem i nieprzeczytanych książkach, jak najbardziej NIEzwiązanych z tematem. Generalnie wychodzi na to, że faktycznie na wpływ insuliny, poziomu tłuszczów, teorii motywacji i emocji jakoś nie starcza czasu. Te dwa wplecione zdania ze skryptu to kwintesencja kwintesencji ! :D Respect :D

evelle pisze...

P.S. Oczywiście teraz jest krótka przerwa na kawę i zobaczenie, czy przypadkiem się coś nie zmieniło w sieci w przeciągu dwóch godzin od ostatniej związanej z tym przerwy :D

Kate pisze...

Cashew, idę się schować pod biurko normalnie, ej, bo się zawstydziłam i nie wiem gdzie się podziać... Nawet nie wiesz jak mi się strasznie miło zrobiło, bo mnie się osobiście wydaje, że ta moja pisanina to taka nieco głupkowata jest.
Poza tym, ja umieram ze śmiechu czytając Twojego bloga, więc nie gadaj o braku umiejętności do pisania, bo niejeden chciałby umieć tak rozśmieszać ludzi :)

Evelle, u mnie do tej całej listy stworzonej przez Ciebie dochodzą jeszcze marzenia o wakacjach. Tylko to się robi coraz bardziej frustrujące, ten cały brak koncentracji i marnowanie czasu niewiadomo na czym (właśnie idę po herbatę rumiankową i zaraz będę przesłuchiwać kolejną nową płytę a genetyka jeszczenie nietknięta...)

Anonimowy pisze...

Kasia, nie przejmuj się, ja sobie przed metodyką bimbałam ostentacyjnie, udając jedynie,że uczę się ostro,podczas gdy naprawdę oddawałam się błogiemu lenistwu, rozmyślałam o wielce istotnych sprawach,rzecz jasna..Snułam romantyczne sny na jawie dotyczące mojej śmierci, wyobrażałam sobie,jak dramatycznie umieram z przeuczenia,a sprawcami mego przedwczesnego zejścia z tego padołu łez i rozpaczyś staja się Richards i Rogers..Pogrzeb był piękny, setki żałobników spowitych w czarne szaty,zewsząd dobiega mnie płacz i zawodzenie, słyszę trzask załamywanych rąk(nie wiem jak to możliwe,ale słyszałam:D :).. Oczywiście, punktem kulminacyjnym programu jest chwila,w której zjawia się na uroczystości Pani R. Rzuciwszy się na trumnę z mymi doczesnymi szczątkami wybucha spazmatycznym płaczem, szlochając wyznaje,że myliła się twierdząc,iż naprawdę muszę znać wszystkie metody nauczania i że powinnam poczytać przez wakacje o Communicative Approach, bo mam braki urągające godności każdego metodyka..
Ekhm, rozmarzyłam się,a nie o tym miało być:)
Wracajac do sedna, Pchło, niczego się nie bój, genetyka nauczy się sama, podobno raz do roku wszystko robi się samo, czuję,że to jest TA chwila:D
Wierzę w Twoje możliwości, są nieograniczone:)
No i to że ja uwielbiam Ciebie czytać jest chyba sprawą oczywistą,ale żeby formalności stało się zadość,niniejszym to swierdzam :) Wiem,że aprobata mojej skromnej osoby nie jest wiele warta,ale nie mogłam się powstrzymać :)
A teraz wybaczcie, bo strasznie chce mi się siku,a jak zapewne wiecie, ludzki pęcherz nie jest z gumy:D

Anonimowy pisze...

Wczoraj miałam wizje,oczywiście dotyczyła Twojej osoby,nawet spisałam ją w notatniku ...zapisałam ją (NA PEWNO JĄ ZAPISAŁAM) na swoim profilu szkolnym (u nas w szkole każdy ma swój profil do którego ma dostep jedynie właściciel-no i osoba która reperuje kompy). No i miałam wczoraj umieścić swoją wizje (a sie spisałam), i co dziś wchodze na swój profil i co i sarajewo!!! NIE MA!!! nigdzie N E M O niente nada nic!!!!!Sie zdenerwowałam delikatnie rzecz ujmując!!! ale bez obaw powróce tu z moja opowieśćią!!!! Zeby nie było!;)

Kate pisze...

No robi się coraz ciekawiej... tu perwersja tam wizja.
Wracaj z opowieścią, już się doczekać nie mogę :D

Anonimowy pisze...

Myslalam ,ze dzis zdolam nadroboic moje braki (nawiazuje do wizji) ale niestety nie jestem wstanie....finlandia sie wczoraj lala;>...a na dodatego (poprostu ludzie maja mega wyczucie) 8 rano telefon...'Witamy mila Pania ,tu mile linie Lotnicze CentralWings,z przykroscia powiadamiamy Mila Pania ,ze lot z 4 lipca 2006 roku Warszawa-London zostal odwolany,proponujemy zwrot pieniedzy lub ziane lotu na 3 lub 6 lipca'... Mile Linie Lotnicze mogly by nie dzwonic w srodku nocy(zwlaszcza gdy ktos idzie o 5 rano spac to nie ma ochoty budzic sie o 8) ...40 minut pozniej dzwoni telefon....'Ciao Mia Filia'...MAMA! i rozmawiamy ,tzn przepraszam mama prowadzi monolog(sie dziewczyna zdenerwowala na znajoma wiec sama rozumiesz musiala sie wygadac do coruni o 8;40 RANO!!!!!!!) ...9;15...;>....telefon 'haloo!?'...'tak slucham'....'haloo!? Adas?!?!?!'...'(W MYSLACH-->[^%$#@#@&*^%#$%$$@$]'Nie! to Pomylka!)...'Haloo?! Nie Adas?!'...'Nie kurw%$%@%...to Adas po wycieciu jaj,z sopranem! Ostatni Eunuch!) DZIZES!!! Ludzie to maja chyba jakis radar zeby dzwonic tedy kiedy spokojny obywatel ras na ruski rok sie pojdzie pobawic i pozniej chce bagatla do 12 sobie pospac....no ale nie ,tak byc nie moze...boli ich to ,ze ktos przypadkiem sobie pospi do poludnia!!!...no i wlasnie dlatego nie nadaje sie do myslenia ...ale wizja bedzie! Od Co!