sobota, czerwca 10, 2006

See you at a bitter end

Bo to był listopad, wiecie. Było zimno i szaro, a ja chodziłam w czarnym płaszczu i w ukochanych czarnych butach w szpic i odkrywałam Kraków słuchając w kółko sleeping with ghosts na zmianę z le vent nous portera i nawet pamiętam jak T. dał mi pierwszy raz do posłuchania Noir Desir a to było przed kolokwium z fizjologii. Tak, to było przed pierwszym kolokwium z fizjologii i ja się stresowałam, kartki mi spadały z kolan i nic nie pamiętałam. I przyszedł T. i włączył mi "le vent nous portera" a ja odleciałam. Na te 4 minuty 48 sekund odleciałam, zapomniałam o kolokwium, zapomniałam o całym świecie, a to nie był najlepszy okres mojego życia, w nienajlepszych okresach życia raczej się nie zapomina o całym świecie, bo świat wtedy dotkliwie daje znać o swojej obecności. Ale ja zapomniałam, potem zapominałam za każdym razem, kiedy wkładałam słuchawki do uszu, zamykałam mieszkanie i wychodziłam na Planty i w kółko, w kółko słuchałam le vent nous portera i w kółko, w kółko słuchałam sleeping with ghosts i w duchu dziękowałam T. za tę jego listopadową płytę, bo było na niej wszystko to, czego potrzebowałam wtedy, w te przeklęte listopadowe dni, w te przeklęte listopadowe poranki, kiedy nie chciało mi się nawet otwierać oczu, w te przeklęte listopadowe noce, kiedy przychodziły złe, bardzo złe myśli.
Więc słucham dziś znowu Placebo, bo pada deszcz, bo jest brzydko i szaro, bo mam wrażenie, a przynajmniej nadzieję, że coś się niedługo zacznie, jeszcze nie wiem co, ale to wisi w powietrzu, ja to czuję koniuszkami palców, ja widzę cień na chodniku, ja czuję smak na języku i oddech na karku więc słucham Placebo i czekam, po raz pierwszy w życiu cierpliwie czekam.

10 komentarzy:

Anonimowy pisze...

zmienić placebo na interpol i opisałaś mój stan z tego samego okresu zeszłego roku dokładniutko!

Anonimowy pisze...

Pchełko,coś wisi w powietrzu,to fakt niezaprzeczalny:) Coś zbliża się wielkimi krokami,pytanie tylko- co to będzie i czy nam się spodoba?:)
Dobrze,że skończył się ten wstrętny listopad, z całą tą pluchą i szarością..Mamy za to czerwcowe deszcze i chłód,jednak to już nie to samo,prawda? Dla mnie takim podłym miesiącem był luty,ale przeżyłam :) teraz jestem pogodzona ze światem i sobą, wsłuchuję się w Emilianę Torrini śpiewającą "Today has been ok"..( dzięki Kasiu za to:* ) i spokojnie zjadam drugi kawałek słodkiego wafla z masą kokosową i galaretką, przygotowanego przez moją Mami..I wiesz co jeszcze? Nie mam wyrzutów sumienia:D Zdrowie psychiczne jest ważniejsze niż waga, nad tym teraz pracuję :)
czekaj cierpliwie na TO, co nadchodzi.. Ja wierzę,że TO będzie czymś cieplym i miłym, w końcu coś TAKIEGO Ci się należy,a co! :)
P.S. Zeszłej nocy śniłaś mi się,ale sen był niesamowicie perwersyjny,więc go nie opowiem:P

Kate pisze...

Ja? W perwersyjnym śnie? Dawaj - już i tak mnie skompromitowałaś mówiąc z czym Ci się kojarzę :P

Anonimowy pisze...

Nie powiem :) napomknę jedynie,że wizje były tak perwersjne,iż nawet ja się zgorszyłam po przebudzeniu i to nie jest bynajmniej żart! :P
Może kiedyś Ci opowiem na osobności..:)

Anonimowy pisze...

odleciałaś? To takie miłe uczucie. Kiedyś skleciłam wiersz o skrzydłach Ikara. W przeności, ofkorz. I pisałam, że po takim właśnie locie opadamy gwałtownie w rzeczywistość.
A to boli. Czasem.

// a mnie nie cieszy nawet słońce, bom chora. W czerwcu.

Anonimowy pisze...

O zmoro!!! Losie nieszczęsny!!! Coś sie zbliża i ja wiem co !!! i powiem Ci co!!! SESJA!!! tak to ona spędza Ci sen z powiek ,tak tylko ona potrafi doprowadzić Cie z stan skrajnej nerwicy, jesli jest Ci zbyt dobrze w czerwcowy dzień, to nie martw sie możesz liczyć na SESJE!!! Tak ona właśnie wtedy Cie dopada i nie daje o sobie zapomnieć, ludzie dzwonią w panicznym lęku ,z zapytaniem 'czy juz umiesz?! Nie !!! Ufff ! to Dobrze bo ja tez nie !!! ;>'! To sie właśnie zbliża ,a praktycznie nastało wiec czopki na uspokojenie sie przydzadzą ;>!!!
ps. Maaaaaaadzia :D to kiedy sie widzimy w trójkąciku na małym meetingu w Grodzkiej :D!!!!
A tak wogóle to chciałam powiedziec oficjalnie,że Jestes MEINE Cathrino zaproszona na Parapetówke we wrześniu (bo raczej wcześniej nie wyjdzie ) Mieszkamy teraz w mega extra odjechanym mieszkanku ;)....z meeeeggggaaa duuuużżżżąąąą wannnnnąąąą:D!!!! No! i mamy zmywarke :D Kocham zmywarke :D!!!! No i Madzia tez przyjeżdza ale Madzia wie ,bo jak wiesz my mamy zdolności telepatyczne z Madzia wiec ona wie że ma wiedzieć!!! No ale my musimy popracować nad naszą telepetią wiec na wszelki wypadek Cię mija Bejbe uświadamiam że we wrzesniu kupujemy pake KC2 i Duuuuużżżżooo finlandii:D!!! Bez obaw ubikacja ma dobry spływ :D!!!! Kiss U!!!

Anonimowy pisze...

A ja lubie jak jest szaro, zimno i deszczowo. U nas jak na rowniku.

Dziekuje za mily koment na l-m :)

http://fcuk.ownlog.com
http://laudatio-mundi.ownlog.com

Kate pisze...

Paula: Finlandia? Finalndia? Kochanie, jak Finlandia to ja lecę pędzę - mów tylko kiedy:D A ta wanna to jakaś sugestia?? :P

Gvr, ale fajnie że mnie znalazłaś :) Mnie też ogólnie deszcz nie przeszkadza, chociaż tak naprawdę to uwielbiam zimę (śniegu, śniegu, dużo śniegu), ale listopad po prostu zawsze tak na mnie działa :) Co do wyspiarskiej pogody, to ja byłam w lutym tamtego roku i zdębiałam jak zobaczyłam kwitnące kwiatki. Już mnie nic nie zdziwi:P

Anonimowy pisze...

Spotkanie w trójkąciku w Grodzkiej będzie mieć miejsce wtedy,kiedy wreszcie się zjedziecie do naszej kochanej metropolii, bo ja tutaj jestem cały czas i czekam z utęsknieniem!
Paulinko,sesja jest rzeczą straszną,ale jak mawiał nasz pan dyr :" Jesteście duże i madre dziewczynki" więc od razu widać,że damy sobie radę :)
Ach,a mnie jakaś melancholia podła dopadła, mam doła i jest mi smutno..Tęsknię za wami, czuję się samotna i opuszczona. Chciałabym już mieszkać z Syjamską w Wawie, nie musiałoby to być mieszkanie tak luksusowe jak to opisane przez Paulę,żebyśmy tylko były razem. Dobija mnie powrót do domu,w którym nie mam z kim porozmawiać i w którym nie rozumie się,że czasem każdy moze miec gorszy dzien. Czasem jest mi smutno,tak jak dziś i chciałabym sobie popłakać w samotnosci,ale muszę się wynosić do Romana,żeby mnie nikt nie widział i nie wypytywał..
Przepraszam za zaśmiecanie bloga smutnymi kawałkami,ale jakoś to wszystko samo się napisalo..

Anonimowy pisze...

Madzia coz moge powiedziec ....ja mieszkam z Buksinska;>!!! chyba nic nie musze dodawac;]! Kochasz juz swoja samotnosc i brak zrozumienia;>?!?! a jak chcesz mozemy sie zamienic rodzicami,bedziesz miala urozmaicenie, Twoi zero zrozumienia i zero przesladowan olewka...moj father familias;>...nie musze nic mowic sama wiesz ,ze nawet gestapo przy nim to pryszcz. Wszystko wie wszytsko widzi a jesli nie widzi i nie slyszy to cierpi ,i na pewno z czasem uszlyszy i zobaczy. 'Gdzie diabel nie moze tam Stasia posle ' ;]
A warszawa Moje Bejbe to rzecz bliska wiec nie ma co sie stresowac, i narzekac jeszcze Ci sie zdaze znudzic;]. A juz odkrylam nasz fenomen przyciagania (po mijajac fakt naszego syjamstwa) mianowicie ja jestem sangwinikiem and U are Menancholikiem czyli moja odwrotnoscia ;>....sama widzisz to wszystko tlumaczy.
A co do naszego Kochanego Dyrektora ....Madzia czasem mialam wrazenie ,ze on przed lekcjami grzybka halucynogennego sobie lykna wiec nie bralabym za bardzo jego spostrzezen co do naszej wielkosci na powaznie.
Cathrino wodka z mego mieszkania strumykiem wyplywa;D...jak sie wprowadzalysmy do miezkania to nic w nim nie bylo z rzeczy spozywczych ...ale finlandia,soplica,Johnny wiskaczek drogi ze swoja toarzyszka pepsi stali w pogotowiu w lodoweczce;).