poniedziałek, maja 29, 2006

Zimno i ciemno, ciemno i zimno, ogrzewam się kawą, każda kolejna smakuje coraz bardziej. Żyję między jedną filiżanką a drugą, między jedną piosenką a drugą, między jedną stroną skryptu a następną, między zaliczenieniem a egzaminem, między majem a lipcem. Czasem zdenerwuje mnie pani z filozofii, choć właściwie to zdenerwuję się sama na siebie, że nie potrafię zareagować, nie potrafię nic powiedzieć, choć pani się należy za traktowanie nas jak debili, pani zasługuje za tę całą swoją zaściankowość, pani mi zresztą nic nie może zrobić i pani dobrze o tym wie, ale ja nic nie mówię, nic nie robię, tylko pomyślę, ale to za mało, zdecydowanie za mało, to rodzi frustrację i wyrzuty sumienia.
Ale zdarzy się też, że S. powie coś zabawnego, że G. zadzwoni o drugiej nad ranem, że rozśmieszy mnie starsza pani w kościele. Wciąż się gubię, wciąż się spóźniam, wciąż wylewam herbatę, wciąż robię wszystko na ostatnią chwilę.
Tyle że to wszystko dzieje się pomiędzy, pomiędzy mną a rzeczywistością, pomiędzy sekundą a minutą, pomiędzy kawałkiem teraz a kawałkiem potem i ciągle się zastanawiam na ile pomiędzy w ogóle istnieje.
Jedynym punktem zaczepienia pozostaje strona skryptu i uszko filiżanki z kawą.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

ano fajna noteczka

Anonimowy pisze...

fajna noteczka i jeszcze chciałam powiedzieć, że moim punktem zaczepienia jest haslo 'wtorek wieczorem' - od środy rano będę szukać kolejnego ;)

Anonimowy pisze...

Mnie też wkurzają wszyscy filozofowie,ba! ja sama siebie wkurzam( no buhahahaha ).Lepsze to niż egzystowanie między szklanki brzegiem, a dnem, nie?? =).

Kate pisze...

Może bym się nawet nie czepiała pani filozof, gdyby nie to, że wierzy w odpowiedzialność zbiorową i czasem bawi się w przedszkolankę...
A rzeczywiście egzystencja między brzegiem a dnem szklanki nie brzmi zbyt ciekawie ;)