Klikasz 'new post' i kursor miga a ty zastanawiasz się od czego zacząć, skoro działo sie tyle. dni zlewają się w tygodnie te w miesiące i właściwie nie wiesz kiedy to minęło. żyjesz od kolokwium do kolokwium, od salsy do salsy, od świąt do świąt i nie zastanawiasz się, że wciąż, wciąż, z każdą sekundą, minutą, sekundą kawałek ciebie umiera bezpowrotnie.
zwalniam czas, wypełniając sobie każdą chwilę czymkolwiek. zapycham sekundy muzyką, książką, filmem, nauką, rozmowami, snem. snem w szczególności. to rozszerza czas, wiesz? daje złudzenie, że dodajesz sobie nowe życie. z każdą piosenką, z każdą książką, z każdym filmem, z każdym snem dodajesz sobie życie. reinkarnacja kilka razy dziennie. jakby ze strachu, że potem już nic nie ma. chcę tych istnień jak najwiecej, tylko wiesz. czasu jest coraz mniej.
2 tygodnie temu
4 komentarze:
kaman...jak to nic nie ma?:)
nie no cos ty;) gdybym sie miała zraać opowieściami to nigdy bym nie myslała o pójściu do bydgoszczy...a jednak rozważam;) Kraków mnie nie pociąga...w przeciwieństwie chyba do większości:P
Zastanawiałam się kiedyś nad tym. I wiesz? Narazie nie chcę myśleć o tym, że każdy z kolejnym dniem umiera, jest coraz bliżej nieodwracalnego.
Carpe diem.
to fakt życie zajmuje nam najwięcej czasu...
Prześlij komentarz