środa, marca 15, 2006

Une feministe militante?

Zgodnie z zapowiedzią - jest notka :)

Byłam wczoraj na drugim z cyklu wykładów w ramach Tygodnia Mózgu. Temat - „Zaburzenia nastroju a picie alkoholu”, prowadzący – doktor H. z Warszawy, miejsce i czas akcji – Auditorium Maximum UJ, godz. 17.00.
Motywem przewodnim wykładu były powiązania między depresją a alkoholizmem, a dokładniej czy to depresja prowadzi do alkoholizmu czy też alkoholizm do depresji. Okazuje się więc, że w większości przypadków prawdziwy jest ten drugi model picia, zaś ten pierwszy jest typowy dla kobiet. Inne jest podłoże obu modeli – chodzi bowiem o zaburzenia różnych układów przekaźników. W modelu 1. (apollińskim) działa nieprawidłowo układ noradrenalina – dopomina, który związany jest z ośrodkiem nagrody i przyjemności. W drugim (dionizyjskim) – układ serotoniny związany z ośrodkiem kary. Stąd też w modelu 1. pije się „by zalać robaka” a w typie 2. pije się dla samego picia, dla zabawy, na umór. Dlaczego tak dokładnie to tłumaczę? Otóż w odniesieniu do typu pierwszego pan doktor pozwalał sobie na mało wyszukane uwagi odnośnie kobiet.
Padały więc stwierdzenia w rodzaju „a potem dręczą psychiatrów” (w typie apollińskim zachowane jest krytyczne podejście do siebie a uzależnieni/uzależnione mają świadomość swojej choroby, więc szukają pomocy. Rzeczywiście straszne.) bądź też „jest sprawiedliwość w naturze” a propos cięższych powikłań alkoholizmu u kobiet niż u mężczyzn, czy też „szukałem odpowiedniego obrazka, by przedstawić typ apolliński, wpisałem więc melancholy w google, ale ta pani wygląda mi raczej na histeryczkę” (obrazek przedstawiał kobietę siedzącą przy stole, na którym stała butelka wina) etc, etc. Najbardziej zaskakująca była dla mnie reakcja słuchaczy, w większości kobiet – te i podobne im uwagi spotykały się z wielkim aplauzem i chichotami na sali.

Ja do tej pory naprawdę nie uważałam się feministkę, nigdy nie utożsamiałam się z radykalnymi poglądami pań w stylu pani Dunin, ale to co widzę i słyszę ostatnimi czasy sprawia, że niedługo zacznę brać udział w Manifach. Przedstawianie problemu w sposób sugerujący, że akceptowalne jest chlanie na umór dla zabawy zaś śmieszne jest picie w stanach depresyjnych i przed-depresyjnych wydają mi się co najmniej nie na miejscu.

Wczorajszy wykład po raz kolejny udowodnił mi, że tzw. równouprawnienie nie istnieje. I nie bierze się to, moim zdaniem, z niedoskonałości polskiego prawa – to się bierze ze zwykłego braku szacunku do kobiet. A jedyne co mi się marzy to poszanowanie wzajemnej odmienności psychiczno-emocjonalnej i równocześnie równości intelektualnej (co za tym idzie, rozumiem i akceptuję fakt, że do niektórych zawodów kobiety nie nadają się równie dobrze jak mężczyźni).
Twierdzenia mojego, skądinąd lubianego, kolegi, że kobiety nadają się tylko do sprzątania, gotowania i wychowywania dzieci, bo na inne rzeczy są za głupie, świadczą, przepraszam, o niesamowitym zawężeniu horyzontów. Znam mnóstwo mądrych facetów i tyleż samo głupków. Znam gros inteligentnych kobiet i tyleż idiotek. Nie jestem przewrażliwiona na punkcie kobiet i ich wad. Bawią mnie dowcipy profesora D., gdy mówi, że oszalałby na bezludnej wyspy bez jakiejkolwiek kobiety, która mogłaby na niego krzyczeć. Podobnie jak Grr, wkurzają mnie głupie babiszony w tramwajach i urzędach. Wciąż uważam, że łatwiej idzie się dogadać z facetem niż z kobietą, która albo jest zazdrosna albo po prostu jest złośliwa. Jednak nie mogę i chyba nigdy nie będę mogła znieść ewidentnego lekceważenia kobiet i forowania mężczyzn na polu zawodowym, co naprawdę nie jest tylko czczym gadaniem – przez miesiąc praktyk na klinice chirurgii dużo się widziało.

Nie mam pomysłu na puentę - niech każdy sobie sam dopowie. A ja, jako kobieta wyzwolona, pójdę uczyć się fizjologii :P


P.S. Proszę wybaczyć mi formę siermiężnej i niezbyt interesującej epopei, ale… czasami człowiek musi – inaczej się udusi...

11 komentarzy:

Anonimowy pisze...

A czego ty wymagasz od doktorów z UJ'a? Dobre sobie, hahaha :D

A tak na poważnie, no cóż, są szowiniści i są ludzie normalni ;]

Anonimowy pisze...

ależ, Melonie, doktor był z Warszawy - to wiele tłumaczy (z małopolskiego punktu widzenia ;))

ech, zawsze się taki trafi, trzeba jakoś to ignorować i robić swoje - czujmy wsparcie Cybulskiego, a nie wrogość Rydygiera ;>

Anonimowy pisze...

No to w takim razie jak można było go wpuścić na uczelnie? U nas by zaraz jajkiem dostał :D

Grr pisze...

Hej Panowie, czy jest coś w czym jesteśmy lepsze od Was? bo np. gotowanie i układanie włosów jak rozumiem odpada. Mężczyzna kucharz i fryzjer, jest lepszy niż jakakolwiek amazonka na tym stanowisku. Gdybyście tylko mogli, to dzieci tez byście lepiej rodzili.

Nie ma nic gorszego niż facet - macho. Taki jest gorszy nawet od appolińskiej pijaczki.

Anonimowy pisze...

Grr, nie prowokuj

Hm, a może facet-macho-appolińśki-pijak?

Kate pisze...

Grr, burzycielko ładu i spokoju - jak widzę, przejęłaś rolę Vee :P

Melon, a Ty co taki łagodny, że nie chcesz odpowiadać na prowokację?

Hrk, staram się jak mogę, ale czasami ręce opadają... :/

Anonimowy pisze...

Hmmm...no cóż po tym obiecujacym 'hmm' powinien nastąpić niezwykle błyskotliwy wywód ,niemniej jednak nie nastapi...wiem Katrino zawiodłam Cię ja FEMINISTKA i taka pustka takie nic... no to Ci powiem czemu nie nastapi jakże oczekiwany wywód ... BO MNIE SIE NIE CHCE! Najnormalniej w świecie nie chce mi sie,a czemu bo po co cokolwiek pisać ,temat ten mielony byl nie raz i co? SARAJEWO! Mężczyźni -bywalcy tego bloga- mniemam należą do grona wyżu inteligencjii (a 'mniemanie' mam takie albowiem gdyż TYLKO inteligentny mężczyzna jest wstanie zrozumieć Cię Katrino, a raczej to co chcesz przekazać,boś jest dziewcze o nieprzeciętnym potencjale)...no ale wracając do tematu, Ci jakże INTELIGENTNII BYWALCY-wbrew pozorom to nie jest ironia[tlumaczenie dla bardziej przewrażliwionych smacow]-na nasze obużenie wychodzące z dyskryminacjii nas kobiet potraktują z powaga i nawet sa wstanie przyznać nam racje ale zawsze maja jakieś ALE to raz , a dwa tak naprawde to wcale nie chca nam jej przyznac a przyznają z jednej prostej przyczyny bo wypada bo skoro jest taki intel. to przyzwoicie było by przyznać że my marne samice mamy choć troche racji 'a niech im tam bedzie ,cieszcie sie'...i strzepują marne okruszki zrozumienia i żeby nie było błedu w zrozumieniu ja nie twierdze ,że prowadzimy wojne w podchody i same sie prosimy o ostre polemizacje ,bo zaraz będzie zapewne odpowiedz 'jak takie mądre jesteście to prosze budujcie domy ,na traktory 'itp. a to nie w tym rzecz -tylko jak im to wytłumaczyć ,to jest misja . IM sie nie podoba nic, poczatkowo feministki byly łagodne ,probowaly rozmawiac-nie dalo sie, wiec staly sie bardziej agresywne -też nic nie dalo, a teraz feministki poprostu ironizują i może nawet nieco lekceważą mężczyzna -przykladem jest Kazia Szczuka- a tak naprawde i szczerze i z bolem sercowym ktory promiejuje na wszytskie pozostale organy gdy o tym mysle to jest to poprostu walka z wiatrakami...i dlatego mnie sie NIE CHCE! Ale nadchodzi taki dzień że mysle sobie że trzeba walczyć z tymi wiatrakami ...po mimo wszystko ! ps. A o tych mniej kumatych mężczyznach nie warto mówić ...nudza mnie!
Pozdrawiam feministka Paola

Anonimowy pisze...

w brew pozorom to nie byl wywód ...;]..choć sie wypowiedz z deka dluga zrobila ;)

Anonimowy pisze...

"Marne samice" !hahaha!

Feministki są be :P To znaczy niektóre... Te najmniej kumate...

Wujek Zdzisek z Ameryki pisze...

po drugiej stronie wielkiej wody taki numer nie przechodzi: pan doktor poleciałby na pysk na bruk i najprawodopodobniej skończyłoby się na kilku/kilkunastu sprawach sądowych (albo jednej zbiorowej) o dyskryminację na tle płci.

Kate pisze...

Ech, coraz częściej marzę o życiu za wielką wodą... American Dream jednak nie jest całkiem bezpodstawny :)

A w ogóle to czemu nie udaje mi się skomentować u Ciebie żadnego posta?