poniedziałek, marca 20, 2006

"One tak mają"

„Zostaw je. One tak zawsze mają” – słowa kolegi K. po zajęciach z biochemii do koleżanki M., gdy ta usiłowała się dowiedzieć dlaczego płaczemy z G. ze śmiechu.

One tak zawsze mają.

Może to być filozofia, na której porozumiewamy się bez słów. Zwykle wystarczy jedno znaczące spojrzenie i każda wie o co chodzi.
Może to być socjologia, na której z trudem możemy wysiedzieć 1,5 godziny i umilamy sobie czas rozmowami o McLife i innych problemach egzystencjalnych oraz prowadzimy tzw. rozmowy na poziomie:

K.C. odpowiada na pytanie
Dr.: Tak! Tak! Tak!
Ja, pokrzywiam się: Tak! Tak!
G.: Ciiicho, nie widzisz, że ma orgazm

Ja, zaczytana w „Czarodziejskiej Górze”, Dr B przedstawia swoją kolejną wspaniałą teorię socjologiczną, bez pokrycia z rzeczywistością
G., z łezką w oku: Jakie to… Wzruszające… i smutne...
Ja, traktując G. z łokcia: Pojebało Cię?

Może to być także biochemia, na której zajmuje nas osoba dr X. i jej wrodzona głupota.
Może to być wykład z biochemii i ustalanie rankingów najprzystojniejszych facetów.
Może to być genetyka, na której liczymy ilość oddechów na minutę u pani doktor prowadzącej, która wyrzucała z siebie wyrazy z prędkością ponaddźwiękową (wynik doświadczenia: 7 oddechów na minutę – ma kobita pojemne płuca… - norma to 12-16 oddechów)
Może to być fizjologia i wieszanie psów na szacownej katedrze i jeszcze szacowniejszym skrypcie szacownego profesora Konturka.
Może to być obiad w NorthFish i totalne obżarstwo wielkim Drakkarem z frytkami.
Mogą to być zakupy w GK i G. cierpliwie tłumacząca mi, gdzie warto pójść i w jakich sklepach co można kupić oraz ja, z wyrazem obłędu na twarzy i błaganiem „Pomóż mi! Chcę kupić i stąd wyjść!” (Zakupy zakończone, a jakżeby inaczej, wizytą w NorthFish).
Mogą to być smsy dziwnej treści, jak np.: Odgryzę sobie kolano zaraz. Paznokci zabrakło. Głowa mnie boli a raczej czoło. Też je odgryzę”
Mogą to być telefony o północy, podczas których jojczymy, narzekamy, pocieszamy się i chichoczemy.
Mogą to również być plany spalenia wszystkich tomów konturka (wraz z ustaleniem kolejności palenia) i późniejszego upodlenia się alkoholem. Do cna.
No i niezmienne, codzienne nawiązywanie do Grey's Anatomy (cytatami sypiemy jak z rękawa, poza tym zauważamy u siebie podobieństwa do bohaterów. I wiemy, wiemy, nie musicie nam mówić - to nie jest normalne)

Generalnie (tak, wiem, że nadużywam tego słowa), więc generalnie, moi drodzy, ONE TAK MAJĄ. Gadają głupoty, śmieją się z byle czego, po każdej wypowiedzianej złośliwości (a jest ich wiele) powtarzają chórem „Bo my nie jesteśmy miłe” i chyba nie bardzo są rozumiane przez otoczenie.

Ale jakby tak nie miały to obawiam się, że zamiast tkwić na Grzegórzeckiej 16 siedziałyby w bezpiecznym pokoiku bez klamek na Kobierzynie...

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Kasia, nie martw się,ja też nie jestem ani miła,ani normalna,a jakoś żyję :) choć prawda, bo niby co to za życie.. toż to jedynie jakaś nędzna egzystencja :P ale cóż,moje problemy emocjonalne nie muszą wszystkich czytelników bloga interesować, więc może już dam sobie z tym spokój..;-)
P.S. Wasze dialogi rzuciły mnie na kolana ! Poza tym bardzo bym chciała poznać Grr :)

Grr pisze...

Dzisiejsza filozofia, siedzimy w pierwszym rzędzie (jak to się mogło stać?). Kasia zasłuchana, zabiera raz po raz głos w dyskusji poprawiając popaprane wywody Sławka i ratując grupę, gdy zapada cisza po kolejnym zadanym przez prowadzącą pytaniu..
Ja siedzę obok i patrzę. Przeliczyłam już ilość blaszek w żaluzjach, drzewa za oknem.Ilość śrubek zużytych do produkcji obecnych w sali krzeseł. Czekam końca zajęć. Prowadząca czyta jakies brednie.. nie mogę już znieść ich stężenia w otaczającym mnie powietrzu. Walczę z opadającymi powiekami. Ścierpły mi nogi i tyłek. Prowadząca kończy czytać..... po czym przerywa moją euforię stwierdzeniem, że jeszcze jeden fragment musimy koniecznie usłyszeć i znowu rozległa się jej nudny głos. Głowa Pchły nieznacznie przybliża się do mojego zbolałego ucha i słyszę cichutki szept :
- Grr, słyszałam to stęknięcie.

Nie. Nie jesteśmy miłe. Mimo to jestem chętna do zawierania nowych znajomości :P (szatanku do Ciebie piję)

Kate pisze...

Ależ szatanku, bycie niemiłym ma praktycznie same plusy! Jak się jest miłym to strasznie dużo energii się traci, żeby nikogo nie urazić. A jak się urazi niechcący to się potem ma wyrzuty sumienia. A tak? Życie jest bezstresowe ;) (no prawie...)

Grr, po raz kolejny robisz ze mnie jakieś Bóg-wie-co. Wcale nie jestem jedyna, która się odzywa! A co do stękania i Twoich znaczących spojrzeń w kulminacyjnych momentach, to i tak akcja z krzesłem była dziś najlepsza :D:D:D

Anonimowy pisze...

A. Normalne, rozumiem. Tyle, ża na moim poziomie edukacji, to to gadanie na matematyce. I inteligentne tłumaczenie się, gdy pani pyta o zadanie, a ja nie słucham: "Bo ja tablicy nie widzę!".
Amen. Pozdrawiam :)

Anonimowy pisze...

co do szablonu u mnie: grafika się nie wyświetlała, coś z serwerem layout4you, skąd był szablon. Zmienię go niedługo :)

Anonimowy pisze...

"Może to być wykład z biochemii i ustalanie rankingów najprzystojniejszych facetów."
eee? chcę poznać ten ranking, bo u mnie zamknął by się w dwóch-trzech pozycjach - co najwyżej! ;)
(chyba, że nie chodzi o facetów na roku, tylko ogólnie - wtedy mój ranking byłby nieco patologiczny, ale dłuuuugiiii)

poza tym, Katarzyno, ładnych słów się od pana Manna uczysz ;P