niedziela, grudnia 11, 2005

Chodząca katastrofa...

No tak. Pewnie wszyscy już zauważyli, że blog jakoś dziwnie zmienił wystrój. Tak to jest jak jedna blondynka o Naprawdę Mikroskopijnym Rozumku w tym samym czasie streszcza tekst po angielsku, uczy się neurofizjologii i próbuje coś zmieniać w CSSie. Pokarało mnie. Merde. Szlag trafił cały wystrój bloga. Linki też. Pies by to kopał. I gryzł. I wścieklizną zaraził. Na razie blog będzie ubogi. Proszę o wybaczenie. Do niczego się nie nadaję...

P.S. (godzinę później) "The Doors Concerto" by Nigel Kennedy uspokaja... W pierwszej chwili miałam ochotę popełnić harakiri.
W końcu mogło być gorzej. W końcu mogłam zrobić to, co zrobiłam 8. października...
Zaraz. Przecież ja to właśnie zrobiłam. Inteligentny człowiek zapisałby kopię strony w notatniku czy innym edytorze zanim zacząłby zabawę w Javę, ciasteczka i inne html'y... U mnie nie istnieją fale beta. Mój mózg ciągnie na jałowym biegu. Załamałam się.
Niech mnie ktoś przytuli.

/Pchła nieutulona w żalu

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Tul,tul,tul...
Nie martw się Kasiu, wszystko się jakoś ułozy,kiedyś w końcu zaczniesz wykazywać się jakimiś objawami logicznego i perspektywicznego myslenia :P znajdujesz się wszak w posiadaniu mózgu i śmiem twierdzić,że nawet jest on wysokiej jakości :) niepotrzebnie się tym tak zadręczasz, jak mówi Pani Kochana : " A little mistake is not a mistake " :) tej wersji trzymajmy się:) a na pocieszenie napomnkę,iż wczoraj uczyniłam coś, co kwalifikuje się pod nazwę bardzo daleko posuniętej schizofrenii..
Mianowicie, postanowiłam zabawić się we fryzjerkę..Nie znalazłszy obiektu bardziej wdzięcznego niż ja sama,udałam dię do łazienki zaopatrzona w nożyczki i silną determinację upiększenia swojej fryzury..Tydzień temu byłam u normalnego fryzjera, ale doszlam do jakże konstruktywnego wniosku,iż za słabo mam jednak te włosy wystopniowane. Wczoraj ogarnęło mnie więc Natchnienie,naszła mnie myśl,że przecież sama mogę sobie ten defekt naprawic, po co tracić znowu czas i pieniądze na bezsensowne wizyty u fryzjera ( w duchu obiecałam sobie juz nigdy więcej nie pozwolić się strzyc jakiejś mlodocianej praktykantce, toż to beztalencia istne są!)
No więc pełna wigoru i nadziei na cudną fryzurkę( bo przecież nic złego nie może się stać,prawda?) zabrałam się do pracy..Oczywiście, na sucho, bo nawet moczyć mi się tych włosów nie chciało-jako osoba wszechstronnie uzdolniona poradzic sobie wszak mogę nawet ze swoimi niesfornymi lokami..Ciach, poszedł pierwszy pukiel,nasladując technikę praktykantki obcięłam trochę grzywki..A potem poszlo juz z górki, wyrównywałam to z jednej,to z drugiej strony. Kiedy wreszcie uznałam,że juz chyba wystarczy,oceniłam efekt swego wysiłku, a raczej działania detruktywnego..O zgrozo, włosy okazały się byc jednak trochę za krótkie i w dodatku nierówne, z lewej strony są wyraznie dłuższe :/
Chyba wiecej nie będe starała się przekwalifikowac,juz chyba wolę byc nauczycielka..
Więc sama widzisz Kasiu,że nie Ty jedna masz pewne problemy ze sobą, swiat pełen jest ludzi głęboko nieszczęsliwych..a kiedy się zobaczymy,błagam nie mów nic o moich włosach !
w końcu odrosną, prawda..?

Anonimowy pisze...

Moim skromnym zdaniem musisz po prostu znalezc to miejsce, w ktorym cos spierniczylas i to naprawic. no kasia. jak mozna tak speirniczyc cssa zeby linki wcielo? Nie da sie. chociaz..podobno fajerfoks sie nie wiesza...