środa, listopada 23, 2005

Syberia

Z pamiętnika marudzącej Pchły:
Październik - temperatura na zewnątrz plusowa, zwykle świecące słonko ewentualnie jakieś chmury. W mieszkaniu - ukrop. W centralnym grzeją na potęgę - po co? Niewiadomo, ale to niewielki problem - zawsze można skręcić kaloryfer do zera.
Koniec listopada - mróz.. Człowiek marzy, żeby znaleźć się w cieplutkim mieszkanku, tuż po wyjściu na zewnątrz. Tylko jeszcze to cieplutkie mieszkanko trzeba mieć. Bo teraz, oczywiście, centralne grzeje jakby chciało a nie mogło. W konsekwencji od paru dni ziębnę. Dziś zimno domowe osiągnęło apogeum. Próbowałam się rozgrzać ciepłą herbatą, grubymi skarpetami i grubym golfem. Próbowałam wyobrażać sobie, że jestem teraz w tropikach. Próbowałam nawet biegania w miejscu i robienia pajacyków. Na nic. Siedzę i dygoczę.
Na dodatek zrypało się coś w piecyku od wody w związku z czym otwierając kran obserowować można jedno z podanych niżej zjawisk:
a. Piecyk ze złośliwym uśmiechem pozwala przez pierwsze 30 sek cieszyć się ciepłą wodą, po czym przestaje grzać
b. przez 5 minut leci zimna woda (przez ten czas piecyk zastanawia się "włączyć się czy nie"). Wreszcie piecyk podejmuje decyzję i odpala.
c. Piecyk decyduje się na grę fair play i w ogóle się nie włącza.

Efekt końcowy: piszę te słowa siedząc w zimowym kożuszku. Wreszcie mi ciepło... Co do piecyka, fachowiec (jak ja ich lubię) ma zjawić się jutro. Póki co, uzbrajam się w cierpliwość i liczę na dobry humor piecyka. Poza tym, czuć już zapach szarlotki z piekarnika. Chyba mogłoby być gorzej ;)

PS Właśnie pocieszył mnie tato - niektórzy ludzie naprawdę mają gorzej. Fantazje zarządzających centralnym ogrzewaniem w naszym bloku bledną z historią rodem z Alternatyw IV. Zarząd jakiegoś bloku wymyślił renowację balkonów. Mieszkańcy stwierdzili, że balkony są w dobrym stanie (zresztą były). Co administracja wymyśliła? Pod nieobecność właścicieli mieszkań, od zewnątrz wdrapywali się na odpowiednie piętra i wbrew woli właścicieli kuli im płytki i remontowali owe nieszczęsne balkony. Niewiadomo - śmiać się czy płakać...

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Ten twój piecyk jest niezdecydowany prawie tak jak kobieta :P

Kate pisze...

Kobiety wcale nie są niezdecydowane! Fakt, że pół godziny nie mogą się zdecydować, którą bluzkę wybrać w sklepie wynika z tego, że najchętniej wzięłyby obydwie tylko finanse im nie pozwalają.
Kobiety wcale nie są niezdecydowane!
A piecyk nie zachowywał się jak kobieta tylko jak podły i wredny facet, co to zawsze na złość robi :P

Anonimowy pisze...

A Kopernik też była kobietą

Anonimowy pisze...

Tak Melon, była !! :)
A jeśli miałbyś jakieś wątpliwości, to Maria Skłodowska- Curie również była kobietą :-)

Kasiu,masz rację, piecyk zachowuje się jak klasyczny przykład podłego faceta, każdy z nich jest jak żmija na własnej krwi wyhodowana !
Może mogłabyś go wymienić na sprzęt,którego nazwą będzie rzeczownik rodzaju żenskiego ? nie znam na takich urządzeniach,ale "żeński piecyk " z pewnościa lepiej by się sprawował :)

Anonimowy pisze...

Zlewozmywarka