niedziela, października 23, 2005

Do ostatniej cząsteczki ATP...*

Ten tydzień był męczący. Fizycznie, psychicznie i umysłowo. Kiedy człowiek widzi przed sobą trzy książki po 1000 stron oraz pięć tomów Konturka to poważnie zaczyna się zastanawiać nad słusznością wyboru kierunku studiów. Sprawę pogarszają "współstudiujący", którzy niezmiennie toczą dyskusję na temat kto przeczytał więcej, kto ma lepsze notatki i kto więcej umie. Mało budujące. Dobrze, że mamy ćwiczenia z biofizyki. I to dwugodzinne. Dwie godziny czystej rozrywki, w dodatku darmowej. Nie, nie ma na ćwiczeniach występów clowna. Nie, nie puszczają nam komedii. Ja prostu jestem w grupie z G. i S..

W środę na ćwiczeniach z biofizyki śmierdziało.
Capiło, za przeproszeniem tak, że niedobrze się robiło. Nie mogliśmy tylko ze S. zlokalizować źródła owego smrodu. Niuchaliśmy i niuchali bez skutków. W końcu, smród zaczął oddziaływać chyba na nasz ośrodkowy układ nerwowy i popadliśmy w całkowitym marazm (G. nic nie czuła, bo katar ma szczęściara)
S. (wpatrzony bezmyślnie w tablicę z niezrozumiałymi wzorami): Ja nie mogę…
G.: Z nudów czy ze smrodu?
W końcu wpadliśmy na to, że śmierdziało z toalet, które mieściły się za naszymi plecami – sprawdził to empirycznie S., który w milczeniu wstał, zniknął na 30 sekund w WC, wrócił i z marsową miną oświadczył „To z kibla tak jedzie”Ledwie zdążyliśmy opanować chichot, gdy zwróciliśmy uwagę na asystenta, który gorączkowo tłumaczył coś na komputerze jednemu z kolegów. „No, no tu, tu. Pod łindołem!”
Wreszcie nastał wspaniały okres przerwy, którą kolega S. rozpoczął od wykrzyknięcia hasła propagandowego: „Otwórzmy okna, zamknijmy kible!” Hasło owo zyskało ogólną aprobatę i szybko zostało wprowadzone w czyn.
Po przerwie zajęliśmy się badaniem ciśnienia tętniczego i pisaniem sprawozdania. Poszło szybko tylko problem mieliśmy co wpisać w komentarzu końcowym. Wszystkie uwagi zawarliśmy wcześniej, a ile można wnioskować na temat temperatury ciała i ciśnienia populacji studentów medycyny?!
Zawołaliśmy więc asystenta „Dziadka”. Pytam go więc „co wpisać w ostatnim punkcie?”. Na co Dziadek odpowiedział mi tak: „ Eee... a co tam pani chce wpisywać? Jak pani chce to można czemu nie… na przykład jaka miła atmosfera panuje na zajęciach albo których asystentów pani lubi… O! Albo że panią kolega za mało podszczypuje!”
S. myśl się strasznie spodobała i usilnie chciał mnie podszczypywać twierdząc, że straszliwym niedopatrzeniem z jego strony było to, że w ogóle tego nie robił. Stanowczo nie zgadzałam się z jego poglądem i pomysł wybiłam mu szybko z głowy, ale podszczypywanie pozostanie w naszych pamięciach jako sposób na komentarz ogólny sprawozdania...

W piątek ciągnęliśmy ostatkiem sił. Czwartkowe kucie fizjologii nie wpłynęło na mnie zbyt dobrze, mimo że spałam moje przymusowe minimum sześciu godzin. Mimo wszystko musiałam wyglądać jak prawdziwy zombie, skoro koleżanka zapytała mnie czy w ogóle spałam, bo mam spuchnięte oczy. Po G. zmęczenia nie było widać, ale dała mu wyraz pisząc w sprawozdaniu z ćwiczeń "krwinki czerwinki" miast zwykłych "krwinek czerwonych".
Koszmarny tydzień się skończył.
Byliśmy na piwie (G., jak my to robimy, że po jednym piwie jesteśmy wstawione??), oglądaliśmy głupie filmiki, dyskutowaliśmy o wyższości Alicji Bachledy Curuś nad Katie Holmes oraz o urodzie nowego Bugati i Audi A8, jedliśmy pizzę o średnicy pół metra i udawaliśmy, że uczymy się matematyki.
Nadchodzące siedem dni będą chyba znacznie gorsze, ale będziemy walczyć...
A potem ulegniemy apoptozie...**

* ATP to podstawowe źródło energii organizmów żywych (w tym H. sapiens cokolwiek by niektórzy nie mówili na temat ich stanu psychofizycznego)
** apoptoza to kontrolowana śmierć komórki :) Oba stwierdzenia są autorstwa S.

PS Zdaję sobie sprawę, że piszę jedynie o życiu towarzyskim wąskiej grupy osób. Na razie jednak nie przestanę z prostego powodu - jest to ostatnio jedyna rozrywka, którą funduje mi życie studentki medycyny. No chyba, że ktoś koniecznie chce poczytać o budowie hemoglobiny lub o przekaźnictwie synaptycznym...

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

yhym
pozwól że poprawię "o wyzszości Katie Holmes nad Curuśką" a nie na odwrót..