środa, października 05, 2005

Beata est medicina sine lingua latina...

Ponieważ post powyżej zdecydowanie nie jest postem optymistycznym i ponmieważ już cała s.p. grupa 12 zdała łacinę przywracam na łono bloga "Komedię antyczną":

Nie ma to jak Teres Obły. Wspaniałość jej osoby i jej wrodzona życzliwość sprawiły, że poważnie zaczęłam się zastanawiać, czy nie powinno się wprowadzić w Polsce eutanazji. Ponoć odkryto szczątki jakiegoś naszego przodka, który zamiast cech progresywnych wykazywał cechy regresyjne (był malutki, miał małą czaszkę i zajmował się zbieraniem owoców). Nie wiem po co naukowcy szukają takich przypadków gdzieś po dżunglach i pustyniach. Zapraszam na Jagiellońską. Teres Obły to piękny przykład połączenia w miarę normalnego rozwoju fizykalnego z całkowitym debilizmem. Doc. Śliwa powinien się zainteresować.
Może jednak po kolei
Osoby dramatu:
Teres Obły - niskie, okrągłe, nalane, czerwonosine na twarzy. Przez pierwszy miesiąc uczyła sie, że jesteśmy wydziałem lekarskim. Zapamiętanie numeru grupy zajęło jej kolejny miesiąc. Zawsze przychodzi z czerwonym kubkiem z napisem Sinecod. Po zaparzeniu herbatki, wyciąga torebkę, wyciska ją palcami i kładzie na stole (sic!). Na pierwszych ćwiczeniach woda z herbatki zaczęła jej skapywać na nogę. Nie, nie wyrzuciła torebki - wytarła tylko wodę chusteczką.
G. - "Pani Potrzeba, taksóweczka czeka. Ale ja nie zamawiałam! Ale zapłaci pani... A gdzie stoi??;-)"
D. - Złota Łopatka i Dobry Duszek grupy :)
M. - bajerant o niezwykłym czarze osobistym (w czerwonym krawacie:))
Pchła - to znaczy ja. Niektórzy uważają, że "gdzie diabeł nie może, tam pchłę pośle". Polemizowałabym :P
Osoby towarzyszące, czyli reszta grupy 12. i część grupy 8.

25.05.2005
Teres Obły oświadcza, że cztery osoby z grupy mają szanse na zwolnienie z egzaminu. Szansa ta zostanie nam dana 02.06. kiedy to zostaniemy zapytani. Cała czwórka jest szczęśliwa - łacina to w końcu przedmiot dość upierdliwy, męczyliśmy się cały rok, fajnie że wcześniej skończymy.

02.06.2005
Teres Obły oświadcza, że nie może nas zwolnić, jeśli nie zdamy przysłów łacińskich, skrótów recepturowych i trybu przypuszczającego. Następnie dodaje, że jest wyjątkowo zmęczona i nie chce się jej pytać.
Dzień ten warto zapamiętać, bo autorka tego bloga wyrzuciła z siebie niespotykaną ilość przekleństw (było jednak monotematycznie - k*** we wszelkich możliwych przypadkach, formach czasownikowych i przymiotnikowych daje niezwykłe możliwości ekspresji) Zdarzyło mi się to po raz pierwszy i ostatni w życiu (to jest publiczne oświadczenie, żebym nie mogła się wycofać:) ) Poza tym dużo nie brakowało, a wyszłabym z siebie, stanowiąc żywy dowód istnienia metafizykalnego "ja":P

08.06.2005
Przyszliśmy. Obryci jak nigdy. Przysłowia łacińskie od lewej do prawej i od prawej do lewej. Recepty mogłabym wypisywać z zamkniętymi oczami. I cóż się okazało? Teres Obły zadał nam zdania do tłumaczenia. Należy zaznaczyć, że nikt nie powtórzył deklinacji i słówek (zakres materiału od 5. października do 2. czerwca).Na pięć zdań mieliśmy całe dłuuuugie 10 minut. G. prawie od razu wyszła z sali, reszta została wierząc jeszcze, że stanie się cud. Nie ma cudów. Przynajmniej nie na Jagiellońskiej w Krakowie. Ulała nas. Wszystkich. Jak jeden mąż. Co więcej, oblała nie tylko nas, ale również postałe 15 osób z innych grup, które uczyła. NIKT nie uzyskał zwolnienia.
Na koniec zostało nam powiedziane, że "nie umiemy tłumaczyć najprostszych zdań". Kurrrrde, a kto do jasnej anielki tłumaczył te cholerne zdania cały rok??!! Duszek Casper?! Pociąg Widmo??!! Dracula??!! Potwór z Loch Ness??!

Za tydzień egzamin. Mam złe przeczucia. Okazuje się, że nie wystarczy umieć, żeby zdać. Nie odkryłam jescze tylko, co TRZEBA, żeby zdać. Jeśli ktoś ma pomysł, proszę pisać.
Post miał być napisany w tonie żartobliwym, ale chyba wyszło, żem rozżalona i rozgoryczona.

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Brawo!
Panowie czapki z głów!

zaniemówiłam dajcie mi chwilkę:)

Popłakałam się. - ze śmiechu...
Przypomniałaś mi ta piękną chwilę kiedy to parzyła herbatę rękami....
No co się dziwimy..może nie lubi mocnej.
Teresa Obłego powinni przyjąć do reklamy melisy. Już widzę te bilbordy - purpurawa twarz Teresy, współgrająca z kolorem kubka w którym oprócz meliski znajduje się rączka zgrabnie wyciskająca woreczek z ziólkami.
a pod spodem tekts w stylu - "mala herba cito crescit".
Teresa może też liczyć na miejsce w reklamie praktikera. Pamiętamy przecież że dokręcała śrubkę pilniczkiem, który się złamał i co? wbił się w oko Teresa.. no proszę w tym kraju się nawet pilnki kształci - wiedział pilnik jak się zachować.

Pchełciu dziękuję Ci za wczorajszy dzień i dzisiejszy post:D

Anonimowy pisze...

E, przeginacie na moje oko. Łacina piękny język. Jednym nie idzie jedno, innym inne... teraz na egzaminie się spodziewajta raczej przysłów. I skrótów recepturowych. I zdania sobie potłumaczcie. Non es medicina sine latina:) Ależ jestem wredna... Nikt mnie nie kocha:)

Anonimowy pisze...

Kasia... No po roku nauki to powinnaś wiedzieć, że nie "Beata est medicina" tylko "Medicina beata sine lingua latina est"... Nawet tyle was ten Teres nie nauczył? Ja na nią naślę siebie... klasyka. Tak niszczyć klasykę..

Anonimowy pisze...

...I tak powstala prawdziwa komedia antyczna...nic dodac nic ujac ...dla czegos takiego warto bylo chodzic na lacine:-) dzieki Pchlo:-), mielismy sie z tego smiac za 5 lat, a zaczelismy po 24 h-chyba nie jest zle!
przypomnialo mi sie jeszcze jak siedzielismy w wielkiej auli plecami do Teresa, bo nie chcialo jej sie zejsc po schodkach..."Teres sana in corpore sano:-)"
ale i tak najbardziej jej blogoslawilismy jak miala uszkodzone kolano, swoja droga ciekawe jakie urzadzenie codziennego uzytku to spowodowalo?eh...ilez radosci i niezapomnianych wrazen z powodu jedneku malego (?) Teresa...

Kate pisze...

Pozwoliłam sobie "podszyć się" pod autorów komentarzy. Mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone, tym bardziej, że wypowiedzi są dość ciekawe. No i nie oszukujmy się... miło poczytać sobie, że się przynajmniej kilku osobom podobało :):)