poniedziałek, września 12, 2005

Anatomia kampanii wrześniowej, part 1

Wrzesień ludziom kojarzy się z różnym rzeczami. Romantykom ze zbliżającą się jesienią, a co za tym idzie z nastrojem melancholijno-depresyjnym. Zmarzlakom z koniecznością zakładania kurtek, swetrów i ciepłych butów. Przedszkolakom oraz dzieciom i młodzieży w wieku do lat 19 z początkiem kieratu w instytucji zwanej szkołą. Rodzicom ów dzieci z wydatkami i stresem związanym z wyprawianiem pociech do szkoły. Właścicielom sklepów papierniczych z gwałtownym wzrostem obrotów. Studentom... No wlaśnie. Studentom. Z czym studentom kojarzy się wrzesień? Sprecyzujmy od razu - studentom medycyny I roku. Z A N A T O M I Ą. Co prawda niektórzy w plecy mają histologię, chemię albo łacinę, ale przyznajmy od razu - co to w ogóle są za przedmioty? Przedmiotem roku I jest anatomia. 8 skryptów o objętości wahającej się od 120 do 300 stron, zawierających w 30% nazwy łacińskie, w 30% pierdoły, które zapomina się tuż po egzaminie, w 30% opisy tego, co można równie dobrze zobaczyć w atlasie i 10% wiedzy użytecznej. Na egzaminie obowiązuje nas 120% wiadomości. Te dodatkowe 20% to informacje z wykładów na których albo się spało, albo gadało, albo grało w państwa-miasta albo, ewentualnie, jesli miało się dobry dzień słuchało piąte przez dziesiąte i robiło szczątkowe notatki.
27 czerwca 2005 roku był dniem pamiętnym podwójnie. Po pierwsze, dzięki egzaminowi, który wyglądał zupełnie inaczej niż wyglądać miał (mieliśmy 7 kolokwiów i miały one nas przygotować do egzaminu - podobnego do kolokwiów, tyle, że z calości materiału. Ale jak widać tylko krowa zdania nie zmienia i jedynymi podobieństwami było to, że do wyboru było 5 odpowiedzi i że na jedno pytanie była 1 minuta. W szzczegóły wnikac nie będę, grunt, że forma pytań i odpowiedzi różniła się diametralnie od tego, czego się spodziewaliśmy.) No i po drugie, dzięki imprezie na moim starym mieszkaniu, gdzie schlaliśmy się niemiłosiernie.

Obecnie 8/12 grupy żyje kolejną datą. 20 WRZESNIA 2005 roku. I tu przechodzimy do meritum dzisiejszego posta. Jako postronny (choć nie do końca, bo w całym przedsięwzięciu biorę mimo wszystko udział) obserwator mam okazję obserwować zachowania ludzkie w obliczu stresu. I tak:
Część osób wyraża swoje emocje poprzez opisy gg. Niektóre lekko schizofreniczne:
"20.09 pierwszy przystanek do Meksyku", "W innym wymiarze: przyśrodkowo-bocznym...", inne dołujące: "You can never plan the future by the past"

Część po pijaku zaczyna snuć czarne wizje i planować scenariusze jak z najgorszego horroru, widząc zamiast wpisu na drugi rok egzamin komisyjny lub w ogóle swoje odejście ze studiów.

Niektórzy przestali się do mnie odzywać i nie dają znaku życia.

No i jest vee:D. Kochana vee, która zachowuje się całkiem normalnie (jak na vee oczywiście :P). Którą zdarza mi się złapać na gg na jakies 15 minut (po tym mniej więcej czasie vee krzyczy "Idę się uczyć!"), którą łatwo zarazić moją blondynkowatą głupawką (czytaj: rżymy ze wszystkiego i z niczego) i która wysyła mi powalające, sprośne kawały:D (jak się zgodzi to zapodam przykłady:>)

Pozostała czwórka czyli D., S., T. i ja obijamy się. Choć w przypadku D. i mnie nie jest to całkowite leniuchowanie. D. zajęta właśnie jest pilnowaniem panów monterów w kuchni a ja powtarzam anatomię ośrodkowego ukladu nerwowego, bo co poniektórym wydaje się, że jestem w stanie coś wytłumaczyć.
I niewiadomo czemu obie na myśl 20.09 mamy lekkie migotanie przedsionków, choć przecież nie my ten egzamin będziemy pisać. Może dlatego, że anatomia ogólnie była trauamtycznym przeżyciem, może przez pamięć o prof. N. a może dlatego, że tu chodzi o grupę 12. NASZĄ grupę.. Przez cały boży rok spotykałam się z tymi 11 wariatami, razem się denerwowaliśmy przed embrio, razem psioczyliśmy na pana S., razem kpiliśmy z Piggy i Teresa, razem szliśmy do kina, razem opijaliśmy co ważniejsze wydarzenia, razem przeżywaliśmy praktyki wakacyjne i teraz kurde bele... razem będziemy przeżywać tę cholerna poprawkę.

A wszystkich nie-medyków prosi się o trzymanie kciuków 19. i 20. września. A sprobujcie tylko nie!

I na zakończenie podesłana mi przez D. piosenka dla wszystkich uczących się z Bochenka/skryptów:

"Uczę się ciebie na pamięć
niecierpliwymi palcami,
rozpaczliwie na pamięć
Szeroko zamkniętymi oczami
czytam zachłannie od nowa
Całego zdanie po zdaniu..."


PS Part 1 dlatego, że będzie part 2. Po 20. września:>

10 komentarzy:

Anonimowy pisze...

buahaha! śmieję się złowieszczo i szyderczo zarazem,na widok biednych studentów,zakuwających ostro w parkach,wzdychających ciężko nad książkami w bibliotekach,przewracających z rezygnacją oczami na dzwięk słowa "poprawka"..ja w tym czasie robię to,co wychodzi mi najlepiej,co jest sensem mojej egzystencji i światłem mego żywota-mianowicie,opierdalam się..a opierdalam się całkiem zasłużenie,bowiem sesję zamnknęłam po bożemu,w czerwcu..a wszystkim tym,którzy się teraz męczą,wypruwając z siebie flaki,tudzież żyły(niepotrzebne skreślić)i wyciskają z siebie krew,pot i łzy próbując wryć co trzeba,mam ochotę powiedzieć tylko jedno..a było się uczyć wcześniej,hahaha! demoniczny śmiech sam ciśnie mi się na usta...
no ale kciuki i tak za wszystkich trzymam,nie chcę wszak wyjść na osobę o kamiennym sercu..uczcie się pilnie dzieciaczki,zażywajcie Validol,względnie coś na biegunkę..wiecie,że w aptekach są powszechnie dostępne pampersy dla dorosłych? i nie dołujcie się tak,powtarzać rok,to żaden wstyd..

po co też te rozpaczliwe opisy na gg? nie lepiej przesyłać w przestrzeń pozytywny przekaz, np. coś w stylu " Kłapouchy-fioletowy idol milionów"..?
wszystko będzie dobrze,łączę się z wami w cierpieniu,popijając colę ligt siedząc wygodnie przed tv,zrelaksowana:)

Anonimowy pisze...

bardzo Ci za tego posta dziękuję..wzruszający.. ale czyżbys kpiła z moich opisów na gg?? :P
foch
w każdym razie 20 czeka nas armagedon, którego wszyscy bedziecie świadkami a Ciebie proszę o pozbieranie moich szczątków i zakopanie ich w zacisznym miejscu tak by żaden student medycyny ich nie odkopał.
ps jestem pewna że 20.09 pojawia się znaki świetlne na niebie i być może "spadnie jakiś anioł"

Kate pisze...

Grr ależ w życiu bym nie śmiała kpić z Twoich opisów!! Ja tylko podałam przykłady wpływu anatomii na ludzi. A zakopywać to ja ewentualnie bedę butelki po wódce 21. pod oknami Wróblowej a Twoje pijane szczątki Paweł będzie zanosił na materac w moim mieszkaniu:P

Szatnaku no ie spodziewłam się, że aż taka wredna będziesz. Oni tu biedni zakuwają, ja im jakieś psychiczne wsparcie chcę zapewnić a Ty mi burzysz misterną terapię psychologiczną!! Nieładnie...:P

Anonimowy pisze...

och,jakże mi wstyd...jestem zła,powinnam brzydzić się soba..
przepraszam biedne dzieciaczki,uczcie się grzecznie,a na pewno wszystko będzie dobrze..
wcale nie uważam,ze nerwy was zjedzą i zmęczenie nie pozwoli zebrać mysli..
a może by tak ściągi przygotować,co? :))

Anonimowy pisze...

oby sz.s nigdy nie musiała pisac drugiego terminu, bo kpić z samej siebie jest cieżko.
goraco pozdrawiam

Anonimowy pisze...

nie jest to prawdą,ponieważ kpić z siebie samej potrafię,a nawet bardzo lubię to robić,nie uważam bynajmniej,żeby to było coś trudnego..
tak poważniej,to moje posty nie miały nikogo urazić,ani szydzić z nikogo..to były tylko żarty,za wszystkich wrześniowych poprawkowiczów trzymam kciuki,na pewno wam się uda..
pozdro

Anonimowy pisze...

ups,sorry za tego dubla..Może Kasia go usunie? :))

Kate pisze...

Usunęłam :) Ale narobiłas sztucznego tłoku na blogu:D Spokojnie, ja myślę, że oni się tak tym nie przejęli - odporni jesteśmy na złośliwości, bo w końcu sobie nawzajem je ciągle serwujemy:)

Wujek Zdzisek z Ameryki pisze...

coś mi się zdaje, że kampania wrześniowa musiała całkiem nieźle wypaść, skoro już piąty dzień balujecie :-).

Kate pisze...

Heh... średnio na jeża... Z balowaniem się na razie wstrzymujemy tym bardziej, że ja jestem w Jarosławiu a niechby spróbowali balować beze mnie:P
Ale wracam do miasta Kraka niedługo i myślę, że znów będzie się działo na tyle dużo, że będę mogła nas publicznie kompromitować :->