poniedziałek, lipca 18, 2005

Ymprezzza

Czuję się w obowiązku poinformować Szanownych Blogowiczów, że dnia 16 lipca 2005 roku odbyła się przy alei jednego z wielkich poetów parapetówa, której bilans przedstawia się następująco:
1. Było 12 osób - wszystkim bardzo gorąco dziękuję za przybycie:****************
2. Pchła otrzymała:
a. pięknego beniaminka/futę czy jak to tam się nazywa w jeszcze piękniejszej doniczce, która zdobywana była 6 godzin
b. dwie śliczne filiżanki do kawy
c. słodkie świeczki serduszka ;-)
d. wino czerwone wytrawne, wino czerwone półwytrawne, wino białe półsłodkie, żubrówkę, wódkę :D
3. Bawiono się od godziny 17 do 5 nad ranem (czyli… 12 godzin :D)
4. 8 osób nocowało u Pchły i usiłowało przysnąć*
*4 osoby są w stanie wygodnie się zmieścić na mojej kanapie, przy pięciu robi się znacznie za ciasno (badania kliniczne przeprowadzone in vivo:
Kqba - tymczasowy przykurcz mięśni jednej strony ciała,
D. - trauma związana z ciągłym spadaniem z sofy,
Pchła - osłabienie motoryki kończyny dolnej lewej)
3 osoby mieszczą się na materacu Melona (ostatecznie i tak spał tam sam jeden Sławek, którego chrapanie wygoniło Kalinę na moją kanapę a G. do domu :P)
5. Wypito ok. 4 l wódki, 2 butelki wina i 1/3 butelki żubrówki
6. Wypalono nieskończoną liczbę papierosów
7. Stłuczono 2 kieliszki
8. Zjedzono nieokreśloną liczbę chipsów, paluszków, krakersów oraz 3 pizze Gigant ([kryptoreklama]polecam pizzerię Etna, tel. 126385520[/kryptoreklama])
9. Na 4 godziny z mieszkania znikła gospodyni. Serdecznie przepraszam za to niewybaczalne faux pas i, mimo wszystko, liczę na wyrozumiałość.
10. n - razy (gdzie n dąży do nieskończoności) doprowadzono do szału panią Wróblową (przy okazji, była jedyną osobą, która „słyszała” hałasy - pozostali sąsiedzi nawet nie wiedzieli, że cokolwiek się u mnie dzieje)
O wrażenia z imprezy proszę mnie nie pytać. Oczywiście, że z mojego punktu widzenia było super, ale w tym temacie najbardziej kompetentni są przybyli goście :)
Jeszcze raz wszystkim dziękuje za to, że byli i że (chyba) dobrze się bawili. Specjalnie zaś dziękuję D., A., Kqbie i Melonowi za pomoc w przygotowaniu imprezy (włącznie z zaopatrzeniem:) ) a także za olbrzymi wkład w doprowadzenie mojego mieszkania do stanu używalności. G. dziękuję za… sama wiesz za co, G. :*******

Info z ostatniej chwili: Do pani Wróblowej niedługo zawita pan dzielnicowy uciąć sobie z nią miłą pogawędkę :>

PS(20.07) Ponieważ G. była na całej imprezie, wydaje mi się słuszne zamieścić w tym poscie jej podsumowanie:
"... do końca życia zapamiętam:
1. spacer z A. :**** (dziękuję za pomoc w nagłej potrzebie :*)
2. monar na podłodze w kuchni
3. zapitkę w misce na zupę
4. wróblową - pozdrowienia dla tej pani!
5. jajko
6. spiewy tercetu egzotycznego : 'T., S., Marek' :D
7. żuli przed bramą*, podczas wyprawy do oczka :D"

* adnotacja Pchły: w pierwszej wersji były "menele". Poza tym, chyba rzeczywiscie wyglądalismy podejrzanie, bo gdy jakis sympatyczny pies podszedl do mnie i chcial mnie polizać, jego włascicielka szarpnęła gwałtownie smyczą i warknęła "Idziemy!!". A mina Grr, gdy nas mijała... miodzio... Wyrażała taki gniew i taką odrazę, że mogę się tylko modlić, by się nigdy Grr poważnie nie narazić:P

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Imprezka byla super! i dzieki pani wroblowej mielismy przynajmniej dodatkowa rozrywke :) bardzo milo bylo mi was wszystkich poznac! szczegolne ucalowania dla...Grr :D brak weny wiec buziaczki!

Wujek Zdzisek z Ameryki pisze...

Rozumiem, że przy tej ilości alkoholu na twarz metoda "spożywania" alkoholu na tak zwany "tamponik" (wymyślona zresztą przez studentów medycyny) nie znalazła zastosowania :).

Kate pisze...

Tamponik? Jaki tamponik?? Ja żądam szczegółów bo o żadnym tamponiku nie słyszałam...

Anonimowy pisze...

Impreza jakich mało! do końca życia zapamiętam:
1. spacer z Ania :**** (dziękuję za pomoc w nagłej potrzebie :*)
2. monar na podłodze w kuchni
3. zapitkę w misce na zupę
4. wróblową - pozdrowienia dla tej pani!
5. jajko
6. spiewy tercetu egzotycznego : 'Tomek, Sławek, Marek' :D
7. żuli przed bramą, podczas wyprawy do oczka :D

PS Jeśli chodzi o ścisłość.. Ja chrapania Sławka nie słyszałam.. poszłam do domu jak jeszcze był przytomny..:P
PS Kasia mi nic takiego nie zawdzięcza! jak zwykle przesadza.. , ale miło mi że tak myśli :D

Anonimowy pisze...

Wiem o co chodzi z tamponem...:D
Nasza grupa może się poszczycić eksperymentami z denaturalem i amolem.. ale fakt faktem ze tamponu jeszcze nie zaznaliśmy ;)
WSZYSTKO PRZED NAMI:) pozdrowienia dla wujka Zdziska!

Wujek Zdzisek z Ameryki pisze...

Istota działania tamponika polega, jeśli się nie mylę, na tym, że alkohol trafia od razu do krwioobiegu z pominięciem wątroby, czy jakoś tak. Ale po szczegóły to do podręczników odsyłam, bo ja nie uczony w piśmie.

Kate pisze...

Grr Twoje podsumowanie imprezy jest po prostu genialne. GENIALNE. Dołączam je zaraz do posta :)
Co do tamponika to rzeczywiście hardcore'owy jest, ale jakoś mi się nie podoba. Zero emocji no i żadnych wspomnień się nie ma tylko do razu odlot w niebyt..

Anonimowy pisze...

a czy moze mi ktoś dokładnie objaśnić,jak się praktykuje używanie owego tamponika?? bom okrutnie ciekawa..
nie żebym planowała pić denaturat,tylko tak z ciekawości:)