środa, czerwca 01, 2005

Blondynka

Znaczy się ja. Taka metaforyczna rzecz jasna. Z każdym dniem zauważam u siebie znaczny spadek IQ.
Sytuacja 1.
Ćwiczenia z histologii. Robimy sobie "mini egzamin". Kolega K. ustawił mi jakies szkiełko. Veni, vidi, conjeci i oburzona pytam "Czy masz mnie za idiotkę? Przecież to brodawki nitkowate". Kolega K. popatrzył na mnie z politowaniem. Okazało się, że to nie były brodawki nitkowate,tylko skóra z opuszki palca. Jak ja mogłam to pomylić?! Żeby nie było, że się popisuję - zamieszczam zdjęcia i jednego i drugiego preparatu.
Sytuacja 2.
Francuski (w ubiegłym tygodniu). Po raz n-ty spotykam się z moją nauczycielką, która po raz n-ty oswiadcza, że nie sprawdziła mi jeszcze mojego tłumaczenia. Ponieważ jest to kobieta zabiegana wybaczam jej, tym bardziej, że budzi wielki szacunek wiedzą i obyciem. I znajomością języka polskiego. Ostatnio obijałam się niewyobrażalnie, jesli chodzi o język żabojadów i to też mi pani Krystyna wytyka. Na co ja, że "sesja mi się ZA NIEDŁUGO zaczyna"... "Za niedługo" - jak ja taki (po)twór językowy wymysliłam. Spłonęłam rumieńcem i czym prędzej pani Krystynie zniknęłam z oczu.
Dzięki Bogu, zrehabilitowałam się nieco, bo sprawdziła wreszcie tłumaczenie i okazalo się całkiem niezłe:)
Sytuacja 3.
Wypełniłam wreszcie niebieskie formularze. Pozostało tylko pójsć do lekarza, żeby potwierdził, że nie choruję na ciężkie choroby i skłamał, że jestem zdrowa psychicznie (nieswiadomie skłamał, bo przecież się nie przyznam :) )Trafiłam na przemiłą panią doktor. Pani doktor mnie zbadała i zaczęła wypełniać formularze, pytając co jakis czas o znaczenie niezrozumiałych słów. W pewnym momencie zamarła. Pomyslałam, że pewnie nie rozumie. Patrzę w formularz, patrzę na panią doktor i znów w formularz. Myslę sobie co jest? Tam jest "Date of birth" napisane - no chyba rozumie. Ale na wszelki wypadek jej tłumaczę. Na co pani doktor patrzy z powrotem na mnie i znów w formularz i wreszcie wykrztusza z siebie: "To pani się w 2005 roku urodziła?"
Swietnie się popisałam. Wedle niebieskiego formularza urodziłam się 12 maja 2005 roku... Dobrze, że się Jan Nowak jeszcze nie podpisałam, jak to zrobił mój kolega z podstawówki. W pierwszej klasie pani od polskiego napisała na tablicy wzór jak podpisać zeszyt (miało być z adresem - pani ciut drobiazgowa była). Wzór brzmiał mniej więcej: Jan Nowak, ul. Jablonkowska 14/5, Jarosław". Kolega podpisał zeszyt "Jan Nowak, ul. Jabłonkowska 14/5, Jarosław" i bynajmniej nie nazywał się Nowak...
Generalnie rzecz biorąc stwierdzam, że studia medyczne ogłupiają doszczętnie (zaczynam mieć problemy z liczeniem w pamięci!! - a jeszcze niedawno mnożyłam, dodawałam, odejmowałam bez kalkulatora!! - z dzieleniem zawsze miałam problem;) ) Ewentualnie można zwariować. Medycy myslą głównie kategoriami medycznymi, a jesli się spotkają można być pewnym, że temat medycyny będzie przewijał się w nawet najmniej odpowiednich momentach. Nie wspomnę naszego specyficznego humoru - nie tak dawna dyskusja Grr i K na temat samobójców i wykorzystania ich ciał na prosektorium dała mi dużo do myslenia, czy my się jeszcze kwalifikujemy do kategorii "nieszkodliwi wariaci"...
Może rzeczywiscie w przyszłym roku będę zdawać na lingwistykę??

9 komentarzy:

Anonimowy pisze...

O, kryzysik? Akurat w Twoim przypadku się dziwię. Są inni, którym zmiana studiów bardzo by się przysłużyła, ale nie wymienię z nazwiska... niech sobie żyją w przekonaniu, że dobrze robią...

Anonimowy pisze...

pytasz czy jestesmy nieszkodliwi??? przeciez nikt z nas nie odważyłby sie "po mieście bujać ze słoniem i gorylem", zatem nie jest jeszcze tak źle:)))
nie idź na żadną lingwistykę tam nie można nikomu krzywdy zrobić ;P

Kate pisze...

Ad kqba
Ja bym wolała, żeby umowa dalej obowiązywała:P Panotgraf na kończynie górnej... stare dobre czasy, kiedy nikt o sesji nie myslał jeszcze...:)
Ad anonymous
Zaczyna mnie denerwować, że nie wiem kim jesteś:P Kryzs i owszem, ale jakoś w moim otoczeniu medyków nie widzę ludzi, którzy by się ewidentnie nie nadawali do zawodu lekarza:P
Ad grrr
Słonie i goryle są the best!! A z tą lingwistyką to jeszcze pomyslę, ale jakoś coraz mniej podoba mi się branie odpowiedzialności za cudze życie. Tłumaczenia są takie przyjemne i nikogo nimi nie zabiję:) - chyba, że tłumaczyłabym w dyplomacji:>

Anonimowy pisze...

hahahhahaa:)))))) Kasiu,nie porównuj się do Darka Kłosa,on Cię znacząco przewyższał:P i nie idz na lingwistykę,ja chcę się kiedyś u Ciebie za friko leczyć:) P.S. Nie podpisuję się,albowiem gdyż daję miejsce do popisu Twemu błyskotliwemu umysłowi,sztuką dedukcji zapewne wykryjesz,kim jestem:)

Anonimowy pisze...

No to są dwa annymousy.

Anonimowy pisze...

oj katja male przeklamania widze w historii o naszym koledze z klasy w sumie na jego niekorzysc swiadczy fakt ze to nie pierwsza a 5(4?) klasa byla a wiesz ze jak spotkalam ewe k w jaroslawiu to to wlasnie sobie wspominalysmy :)
a poza tym faktycznie blondynka jestes bo powiedz mi kto podpisuje zeszyt adresem ;P

Anonimowy pisze...

a poza tym pozdrawiam anonymous'a (hyba sie domyslam) no i Ciebie tez :)

Kate pisze...

Rzeczywiście groshq lata mi się poprzestawiały :) Ale co do adresu to jestem pewna, że pani S. kazała podawać. Chyba że mam Alzheimera i schizofrenię razem wziete :)

Anonimowy pisze...

a moze masz racje ja tez mam zaniki a tak swoja droga to ciekawe co kolega D teraz robi :)