♫ Untitled, czyli notka po Pinot Noir
oswoiłam samotność, nie mam z nią problemów, łapię się na tym, że potrafię nie myśleć, na przykład dzisiaj w kawiarni, G. wyszła na chwilę, a ja patrzyłam w chodnik i nie myślałam, w ogóle, nic. zorientowałam się dopiero po minucie czy dwóch. Pani doktor z psychiatrii powiedziała nam, że niemyślenie jest strasznie trudne, że tylko schizofrenikom się to udaje.
nie mogę powiedzieć ze brakuje mi kontaktu z ludźmi, nie, to nie to. tylko czasem, kiedy patrzę na ulicę, piję wino i słucham Interpolu, wtedy trochę mi dziwnie. to wszystko.
bolą mnie plecy, mam chore zatoki i przytyłam trochę, i nie wiem już, co chciałam napisać, chyba coś o tym, że są takie momenty, kiedy chcę się zwinąć w kłębek, przykryć kołdrą i spać, choć zupełnie nie mam powodu, bo wszystko jest naprawdę zajebiste. a potem są takie momenty, że biegam ze stetoskopem i moimi kieszonkowymi podręcznikami i śpię po trzy godziny i wtedy nawet jestem z siebie dumna.
chociaż to ostatnie to raczej rzadko.
i piję strasznie dużo kawy, mam nowy ekspres ciśnieniowy, kupiony za pieniądze ze stażów, i degustuję wszystkie kawy, które dostałam w zestawie. piję też dużo red bulli i coli i próbuje oswoić się z myślą, że lekarz nie może być leniwy. w miarę oswajania tej myśli coraz częściej przychodzi mi na myśl, że te studia to był katastrofalny błąd, bo ja jestem strasznie leniwa. ja lubię długo spać, oglądać filmy, włóczyć się po ulicach i dużo jeść. poza tym bardzo nie lubię ludzi, naprawdę, oni mnie strasznie denerwują, 95% społeczeństwa wkurwia mnie niemiłosiernie.
i to nie dlatego że są specjalnie głupi, niemili czy kłamliwi. nie, ja ich nie lubię z założenia. (tak jak się zastanowić dłużej to nawet 97%) no i tak sobie myślę, że jak ja tych ludzi tak strasznie nie lubię i jak jestem taka strasznie leniwa, to jak ja mogę być dobrym lekarzem, jak ja w ogóle mogę być lekarzem. chyba nie bardzo. z drugiej strony ludzie mają fajne mózgi i rdzenie kręgowe, i całkiem niezłe wątroby, żołądki i trzustki, i to im trzeba przyznać, to jest duży plus.
21 komentarzy:
podpisuje sie obiema rekami pod ta notka, pod kazdym slowem. z ta tylko roznica, ze od mozgow bardziej kreca mnie serca.
Przez Ciebie pogubiłam się totalnie. Każdy radzi mi co innego, ci z Warszawy mówią: nie idź do Warszawy, ci z innych uczelni tak samo.
Kurna, zawsze mi się marzył Kraków.
Ja też jestem strasznie leniwa, co sprawia, iż czasem wątpię w to, że uda mi się kiedyś zobaczyć na własne oczy taki fajny ludzki mózg;). Ale skoro tobie się udało, to czemu mnie nie?
Anonimowy, pocieszającym jest, ze nie jestem jedyną aspołeczną studentką medycyny ;) A serducha też na pewno fajne, tylko nigdy nie widziałam na żywo. Ale dostałam się własnie na stypendium do Stanów i mogę sobie wybrać trzy dowolne oddziały na te ichniejsze rotations. No ineurochir to wiadomo, ale zastanawiam się właśnie nad kardiochirurgią i transplantologią, jako pozostałymi. Boję się tylko, że przy takich stażach to po trzech miesiącach będę niczym zombie... ;-) Jakie są Twoje doświadczenia z oddziału "sercowego"?
McD, komentarz a propos Krk u Ciebie na blogu. A i rzeczywiście, skoro mnie się udało, to każdemu może się udać, tylko jednak trzeba się postarać :)
Ka, mnie też wkurwia 95% społeczeństwa a jestem nauczycielem. Podobno nawet dobrym. Może tak to już z ludźmi myślącymi?
wiesz, u mnie w grupie nie ma leniwych ludzi. ludzie z mojej grupy kochają społeczeństwo, są pracowici, nie oglądają seriali, nie wiedzą co to jest pulp fiction i format pdf. i wiesz, wyślę ci listę nazwisk, żebyś nigdy nie poszła do nich do lekarza ;]
ej włąśnie muszę sobie kupić stetoskop, ale nie ma na razie z różowym wężykiem ;(((((
http://www.novamed.pl/promocja-stetoskop-3m-littmann-classic-ii-se--karteczki-postit-w-kolorze-przewodu
odwołuję!! jednak jest i to w promocji dołączają 'karteczki w kolorze przewodu'(pierwsza myśl: pokarmowego?! ;)); na serio się opłaca;]
Nika, ale to by znaczyło, że 95% nie myśli...
Barbra, te karteczki w kolorze przewodu mnie powaliły. I naprawdę będziesz miała różowy stetoskop?!:D
serio serio. uważam że to podkreśli moją kobiecość. ;))
a te karteczki w kolorze przewodu - to przesądza sprawę :)
Ka, myśli głupio albo nie myśli wcale. Czasem te dwie opcje mi się niebezpiecznie zlewają.
Ka <-- dla własnej równowagi psychicznej aspołeczność czasem jest niezbędna.. ojojoj..a Stażowania w usa, brzydko, wiem, ale zazdroszę :) Jak? przez kogo/co? jakim sposobem?
too <-- Nie no to mój burgund przy tym siada. A tak chciałam malinowy!! :))
V-m, stypendium mi uczelnia fundnęła :D
No i ja wysiadam z moim kolorkiem wężyka przy Was, dziewczyny - szary jest... (na usprawiedliwienie - Cristina Yang też ma Littmanna w tym kolorku!)
to Ty fajną masz tę uczelnie... :))
a co do wężyka - jak Yang ma taki, to wszystko jasne, dyskusji the end ;)
No, zrehabilitowała się trochę po pięciu latach ;)
Podoba mi się Twoje podejście odnośnie Yang :D
:))
co do stażu jeszcze - neurochirurgia, kardiochirurgia jak najbardziej, wiadomo ;) ale jeśli nie transplantacje, to może plastyczna? Mniej doniosłe, owszem, ale na pewno tam więcej zobaczysz niż w Polsce, lepiej rozwinięte. A transplanty u nas raczej nieźle stoją.
heh.. no i poczemu na mojej alma mater z usa współpracy nie ma :(
Podkształć sie tam ile możesz :) odpoczniesz jak wrócisz :P
Plastycznej już próbowałam w Paryżu dwa razy, nie podchodzi :) Chyba wezmę kardiochir i chir ogólną. Wciąż jednak lubię te jelita i żołądki ;) Cokolwiek nie wybiorę, opiszę zapewne :D Dzięki za radę, w każdym razie :)
cóż, nie proponuję Ci stażu na oku,bo to trzeba lubić. Mnie to kręci najbardziej, a ciągle jeszcze spotyka się kretynów, którzy myślą, że okulistyka to nie medycyna, grrr;) W PL są ośrodki w których poziom jest niezły, ale trzeba trafić na ludzi, którzy chcą czegoś nauczyć, a to u nas jest bardzo rzadkie. Francuskie podejscie do szkolenia bardzo mi sie podoba, co do Stanów - nie mam doświadczeń,ale wszyskto przede mną ;)
czekam na relację zatem :))
no dobra. już nic nie piszę, kolejne podejście do interny :/
Kasia, po pierwsze, masz przepiękne zdjęcie w avatarze, jak na atrakcyjną kobietę przystało:)
Po drugie, bardzo bardzo Ci gratuluję tego stażu w USA, I am so happy for you:) zawsze wiedziałam, że jesteś genialna, nie będę kłamać, że nie odczuwam też odrobinki bezinteresownej zawiści ;>
geniusze to zawsze jednak mieli pod gorkę, jak nie urok, to sraczka
jako, ze koncze trzeci rok to jeszcze nie takie doswiadczenia jakie bym chciala.. narazie, przede wszystkim czarna robota - przy pracy naukowej, ale dzieki temu nieograniczony wstep na oddzial, w zwiazku czym koronarografie, balonikowanie itp. pozwalaja utwierdzic w przekonaniu, ze kardiologia inwazyjna - to jest to :)
Grunt, że jest coś co Ci się jednak w tych ludziach podoba ;) Nie zawsze trzeba pracować z gadającym pacjentem... ;)
Pozdrawiam,
Iza
Prześlij komentarz