wtorek, maja 19, 2009

Z siódmego życia kota został tylko kot.

na dnie przepaści jest bardzo spokojnie, są tam głównie kamienie nagrzane od słońca i rudy chłodny piasek w cieniu drzew. od kilku dni siedzę w pełnym słońcu i zadzieram łeb do góry. coraz bardziej tęsknię za byciem tam, na krawędzi, bliżej życia i bliżej nieba. na dnie przepaści spotykam różnych nowych, zwykle nie łączy mnie z nimi nic poza kilkoma powierzchownymi spotkaniami lub paroma nieznaczącymi nocami. tutaj, na dnie przepaści, głębia nie istnieje, tu są tylko kamienie, piasek i drzewa, ale już i te ostatnie powoli umierają. ściany przepaści są strasznie gładkie, jakby wyślizgane od desperacji tych, którzy też zmienili zdanie, próbując wspiąć się na wyżyny. nie ma o co się zaczepić, nie ma już nawet skąd skakać. można tylko patrzeć na rysunki miłości, przyjaźni i marzeń, i rozmyślać, czy warto było wtedy skakać i tracić życie. Czy w ogóle warto było stawać nad przepaścią.

3 komentarze:

too pisze...

kasia, ale dlaczego ty tam siedzisz? może da radę, jakąś drabinkę rzucić, czy coś?

(a poza tym, stara! widziałaś ostatnie odcinki greys? i'm still in shock!)

vertigo-medici pisze...

linkę jakąś? jakby drabuny nie starczyło? :)

Kate pisze...

No Barbra, jak to 007 wymalował na ręce Mer to aż normalnie wrzasnęłam! Masakra jakaś...

A z tą przepaścią to spoko spoko laski, to tylko nawiązanie do starego posta - absolutnie żadnych powiązań ze złym humorem tu nie ma :)