Z siódmego życia kota został tylko kot.
na dnie przepaści jest bardzo spokojnie, są tam głównie kamienie nagrzane od słońca i rudy chłodny piasek w cieniu drzew. od kilku dni siedzę w pełnym słońcu i zadzieram łeb do góry. coraz bardziej tęsknię za byciem tam, na krawędzi, bliżej życia i bliżej nieba. na dnie przepaści spotykam różnych nowych, zwykle nie łączy mnie z nimi nic poza kilkoma powierzchownymi spotkaniami lub paroma nieznaczącymi nocami. tutaj, na dnie przepaści, głębia nie istnieje, tu są tylko kamienie, piasek i drzewa, ale już i te ostatnie powoli umierają. ściany przepaści są strasznie gładkie, jakby wyślizgane od desperacji tych, którzy też zmienili zdanie, próbując wspiąć się na wyżyny. nie ma o co się zaczepić, nie ma już nawet skąd skakać. można tylko patrzeć na rysunki miłości, przyjaźni i marzeń, i rozmyślać, czy warto było wtedy skakać i tracić życie. Czy w ogóle warto było stawać nad przepaścią.
3 komentarze:
kasia, ale dlaczego ty tam siedzisz? może da radę, jakąś drabinkę rzucić, czy coś?
(a poza tym, stara! widziałaś ostatnie odcinki greys? i'm still in shock!)
linkę jakąś? jakby drabuny nie starczyło? :)
No Barbra, jak to 007 wymalował na ręce Mer to aż normalnie wrzasnęłam! Masakra jakaś...
A z tą przepaścią to spoko spoko laski, to tylko nawiązanie do starego posta - absolutnie żadnych powiązań ze złym humorem tu nie ma :)
Prześlij komentarz