piątek, października 10, 2008

♫ My, my, how can I resist ya?



Mogłabym pisać o wielu rzeczach, bo ostatnio wiele rzeczy się dzieje, na przykład: siedzę na dworcu w Berlinie i czekam na pociąg i dostaję smsa o treści Gratulujemy! Wygrałeś Sony Vaio. Pomijając męską formę zwrotu to reszta okazała się prawdą. Naprawdę wygrałam Sony Vaio. No bo jak wiecie, ja kocham Bonda. Colę Zero też kocham. A Cola Zero rozdaje bilety na Bonda, 7 dwuosobowych biletów dziennie i kiedy kupowałam w niedzielę Colę Zero, żeby mieć co pić w drodze do Berlina, to tylko te bilety na Bonda mnie zafascynowały, no bo serio - znacie kogoś, kto wygrałlby latopa w jakimś konkursie? Ja nie znam. Więc wysłałam smsa z nadzieją wygrania dwuosobowego biletu na Quantum of Solace. No i widzicie, biletu nie wygrałam. Ale mocarny Sony Vaio jest mój już od poniedziałku (a mocarny jest naprawdę, i piękny też, i ponoć Bond w QoS go używa!).

Natomiast mój problem z mężczyznami polega głównie na tym, że my się nawzajem za bardzo lubimy. To prowadzi do różnych dwuznacznych sytuacji, które czasem prowadzą do sytuacji bardzo jednoznacznych. Ja najwyraźniej nie jestem z gatunku monogamicznego, mnie są potrzebne w życiu podniety; spokój i cisza sprawdza się tylko na krótką metę, na dłuższą metę mnie jest potrzebna różnorodność. I-n-t-e-r-n-a-c-j-o-n-a-l-n-o-ś-ć, to moje nowe odkrycie, jak bowiem można oprzeć się wysokiemu, przystojnemu brunetowi, który jest muzykiem, lekarzem i zapaśnikiem na raz, i po zakończeniu Winner Session, kiedy sączę margeritę, mówi do mnie z rozbrajającym uśmiechem well, i didn't understand any of your presentation, I was too busy admiring you in your dress. No przecież nie da się nie ulegnąć i, tak, ja wiem, że romanse na wyjeździe to straszne cliche, ale mówię Wam tego trzeba spróbować. Życie nabiera zupełnie innych barw. Na przykład, można wylądować 4. października na placu przed Reichstagiem i, nie zważając na dzikie tłumy patriotycznych Niemców, całować się namiętnie z wyżej wymienionym brunetem lub też można stać w metrze i również całować się z ww. brunetem; lub też można... tak naprawdę to wszystko można. Najciekawsze zaś jest to, że potem ów brunet pisze smsy oraz maile, więc wiecie, the plot thickens, tym bardziej, że ja również w Polsce nie potrafię się powstrzymać, co prowadzi do zabawnych sytuacji, na przykład mówię, że spotykam się wieczorem z moim facetem, a kumpela z niewzruszoną miną pyta z którym? I wiecie, co jest najgorsze? Musiałam dobrze zastanowić się nad odpowiedzią.

7 komentarzy:

too pisze...

o matko!!!!!!!!!! aaaaaaa!!!!! po prostu z cyklu "po co piszę własnego bloga jak mogę cytować twojego?"

fuck, fuck, fuck. muszę się uspokoić, po prostu aaaaaaaaaaaaaaaa to jest AŻ TAK MOJE.

tzn. pomijając moich facetów w polsce, ale krw, to niemieckie metro, ta internacjonalność, "mi są potrzebne w życiu podniety" - no damn! no nie mogę, bez kitu.

i żeby może powiedzieć coś składnie (nie, bo ja bym najchętniej skopiowała tą notkę i wkleiła u siebie, bez kitu). ale żeby powiedzieć coś składnie. mam nadzieję że tego bloga nie czyta żaden z twoich facetów ;)

i nie wiem czy znane ci jest to uczucie, że chcesz się czuć z tym źle, no chcesz, ale wszystko kręci się i uśmiecha w rytm tego 'mamma mia' właśnie. jest szczęście, alkohol, seks i papierosy i to jest zajebiście dobre.

muzyk zapaśnik i lekarz robi wrażenie ale to 'lekarz' wskazuje na to, że ma na pewno coś źle z psychiką. nie mniej powodzenia z tą historią - żeby do końca obracała się na dobrą stronę :)

ok, więc okolicznościowy cytacik z grey's:
Izzie: "Hey, Hank and I have great sex, all the time. In fact we'll probably have sex after the party, or during the party. Hank just needs to realize that doctors can have fun. We’re not all workaholics with God complexes."
Cristina: "We ARE workaholics with God complexes."

pozdro i trzymaj się :))

(wspominałam, że ta notka jest za-je-bis-ta?!)

Kate pisze...

Barbra, ja też mam wielką nadzieję, że żaden z nich nie czyta mojego bloga. A to uczucie, że WIEM, że powinnam mieć wyrzuty sumienia i że WIEM, że jest to niby złe - ooo jak dobrze to ujęłaś. Ale tak jak piszesz, nie mam wyrzutów sumienia i w sumie to nie jest złe i "jest szczęście, alkohol, seks" i to jest zajebiście dobre :)
A muzyk, zapaśnik i lekarz oczywiście miał swoje przejścia, ale to czyni go jeszcze bardziej interesującym ;)

Cristina of koz ma rację (tak nie na temat, to jeśli chodzi o utożsamianie się z bohaterami GA to normalnie stoimy po przeciwnych biegunach: Izzie-Cristina), a mnie przypomina się inny dialog:
CRISTINA: You and McDreamy are in a relationship."
MEREDITH: "And you and Burke are in-"
CRISTINA: "Switzerland. You should go there! It's very neutral and they make very nice watches."

Ja również jestem w Szwajcarii - właściwie, ciągnąc tę metaforę, to w różnych szwajcarskich miastach :)

I jak dobrze wiedzieć, że nie jest się jedyną studentką medycyny z otwartym podejściem w pewnych sprawach!
A jeśli notecka aż tak pasuje do Twojej obecnej sytuacji życiowej to feel free to copy ;)

Teneryfa pisze...

KAAAAAAAAAAAAAAAAAASSSSSSSSSIAAAAAAAA!!!!!! no po prostu Cie nie nawidze! No NIENAWIDZE!!!!!!!!! ;>... jak Ci fajowo wygrałas pieknego komputereczka :D!!!!! - no to kwestie uczuciowa sobie wyjasnilysmy :Dhe!


KAAAAAAAAAAAAASSSSSSSSSSSSIIIIIIIAAAAAA!!!!!! Nienawidze Cie nienawidze!!!!!!! Ja tez tak chce jak Ty ... ROZWIJAC SIE T O W A R Z Y S K O ];-> hehehe.... tez byl ulegla tym komplementom... ach ta kobieca proznosc :D!!!!

Kate pisze...

Paula, przyjedź do mnie do Krk to się rozwiniesz towarzysko, gwarantuję - to nie to, co ta warszawska gejowska atmosferka :P

too pisze...

po prostu musimy na wódkę iść kiedyś, no teraz to nie ma wyjścia. z cytaciku o szwajcarii śmiałam się przez godzinę non stop. you should go there! ;)
najserdeczniejsze pozdro, pozdro.

Kate pisze...

Wódka w dobrym towarzystwie nigdy nie jest zła, więc ja mam nadzieję, że poważnie o tym wspólnym piciu piszesz! Aleje Wielkich Poetów w krakowskim zaścianku serdecznie zapraszają (i ja serio mówię)

Pozdro szejset ze Szwajcarii ;)

vertigo-medici pisze...

No proszę, to to taką sławą już nasz WUM się cieszy ;) ? myślałam, że póki co w swoim sosie info o tym gejostwie wszechobecnym sie szerzy :P a tu masz! już i u Was wiedzą..
i komputra gratulacjones wielkie bardzo :)) acz na Bonda iść też by fajnie było :)
pozdrawiam znad !@#$ interny i wyszalej sie tam w tej Szwajcarii :)