środa, lipca 16, 2008

"Czemu Ty zawsze musisz się pchać pod prąd? No jak pstrąg."

I w końcu do tego doszło, wreszcie uwierzyłam, że kobiecość i chirurgia nie idą w parze, wmówili mi to w ciągu tygodnia, a ja patrzę w lustro i znowu się nie rozpoznaję, i znowu muszę zadawać sobie pytanie, czy ty na pewno wiesz, czego chcesz, głupia mulico? . Mężczyźni neurochirurdzy mówią mi, że chcę mieć męża i dzieci, że po to tak naprawdę jestem na świecie, a mnie chce się płakać, bo zawsze myślałam, że jestem po coś więcej i nagle moje 23-letnie życie poświęcone wszystkiemu, tylko nie poszukiwaniom miłości mojego życia, zaplanowane co do joty, z wyjątkiem punktu dotyczącego małżeństwa i rodziny, wypełnione dyżurami i pracami naukowymi zostało ośmieszone i obrócone w niwecz. Nagle więc okazało się, że nie jestem tym, kim myślałam, że jestem, nagle mówią mi, że jestem albo dziwolągiem, albo lesbijką, bo normalne kobiety nie mogą być chirurgami. I mam wrażenie, że waliłam głową w mur już tak długo, że potrzebuję kranioplastyki, którą rzecz jasna wykona mi neurochirurg mężczyzna, a kiedy się obudzę, pokiwa wyrozumiale głową i powie no, a nie mówiłem, dziecino?

W takie dni, takie jak ten, jestem strasznie wyczerpana walką.

4 komentarze:

too pisze...

tak tak tak tak, wiem o co chodzi; mi od pierwszych dni studiów obija się o uszy, że chirurg to nie jest zawód dla kobiety, ale bynajmniej nie dlatego że nie wiem, są jakieś mniej zdolne czy co, tylko nie można się przebić przez to czysto męskie środowisko które blokuje cię tak, że albo ci się odechciewa albo stajesz się po przejściu przez te wszystkie bariery rubasznym babochłopem; coś jak w wojsku, no nie?

dlaczego izzy stevens może być chirurgiem a my nie?

ja nigdy nie chciałam stać ze skalpelem przy stole operacyjnym bo kojarzy mi się to tylko i wyłącznie ze żmudną i ciężką fizyczną pracą, której nie chcę wykonywać; ale słysząc takie rzeczy... jak nie być feministką?

Anonimowy pisze...

Znam ten problem z "kuzynopsji" - chciala podazyc za sladami ojca-chirurga, ale za namowa rady starszych (rada starszych uzyla bardzo podobnych argumentow o ktorych piszesz) musiala niestety wybrac inna specjalizacje - nie chcac opuszczac sali, skonczyla na anestezjologii.

Anonimowy pisze...

kochana!!!!

nie daj sobie nic takiego wmowic! ale ty nie dajesz, prawda? to tylko chandra i sarkazm?

Kate pisze...

/z dyżurki, cichaczem ;)/

Gavroche, dokładnie tak :)Miałam dwudniową deprechę, ale już mi przeszła, tylko z braku dostępu do internetu nie miałam jak walnąć optymistycznej, neurochirurgicznej noteczki :D Eniłej, nikt mnie od skalpela nie odciągnie, chyba że mnie samej się znudzi ;)
A jeden z chirurgów, który mnie wkurzył i którego nazywałam Pieprzonym Mizoginem okazał się Uroczym Flirciarzem, który pozwolił mi usunąć kawałek krwiaka i zamknąć czaszkę, i z którym palę papierosy w pokoju instrumentariuszek :D