środa, marca 14, 2007

Turlaj kamyk i doktor od brzuchów


- Ale gdzie Panią boli dokładnie?

- W brzuchu, w brzuchu mnie boli, dokładnie to nie wiem, nie powiem panu. To nawet nie boli, panie doktorze, to tylko tak jakby mi ktoś kamieniami wypełnił brzuch. Ja mam przez to problemy z chodzeniem, ja mam przez to problemy z myśleniem, ale i tak najgorzej to jest z oddychaniem, nie mogę oddychać i się duszę, wie doktor? Trochę tak jakbym się topiła, zachłystuję się rzeczywistością i potem muszę kaszleć, kaszlę tak, że mam wrażenie, że wypluję zaraz płuca a to bardzo boli więc już wolę zachowywać się jak topielec. Tyle, że wtedy rzeczywistość mi się wlewa do płuc i już nie ma miejsca na tlen, no i tak, tak, w sumie to też boli.

- I to taki stały ból jest?

- To takie ataki są. Zaczyna się drobnostką, wystarczy, że wyglądając przez okno w tramwaju popatrzę w lewo zamiast w prawo, tak jak dziś na przykład, całkiem tak, jak dziś. Przez miesiąc myślałam, że już za mną te ciągłe lamenty i narzekania, już był spokój i cisza, cisza i spokój, jak zawsze i jak przedtem, nawet zaczęło mi się to podobać. I wsiadłam, wie pan, do tramwaju, a korki były. Straszne korki są w tym mieście, wytrzymać nie można. Więc wsiadłam i czekałam aż tramwaj ruszy, a długo nie ruszał (przez te korki właśnie). Popatrzyłam w lewo (a przecież mogłam byłam w prawo, nie wiem czemu akurat w lewo popatrzyłam) no i przypadkowo zobaczyłam ten charakterystyczny sposób gestykulacji i przechylania głowy i ten uśmiech na dokładkę a ten uśmiech to mnie dobił. Nie wiem czemu uśmiechy są takie dobijające, no naprawdę. W ogóle ja uważam, że trupów nie powinno się ożywiać, nawet chodzące mumie budzą strach a umarłe miłości są jeszcze bardziej przerażające, więc to w ogóle było nie na miejscu to całe...

- Ja bardzo proszę, do rzeczy.

- No to mówię przecież. Popatrzyłam w lewo zamiast w prawo. No i koniec. Kamień w brzuchu.

- Pani to już leczyła wcześniej?

- A pewnie, że leczyłam. Homeopatycznie – znaczy wie doktor, dawkowałam truciznę w małych ilościach, w małych ilościach trucizny ponoć pomagają, ale to kłamstwo jest, to nie pomaga wcale. No to całkiem odstawiłam, ale też nie wyszło, nawet gorzej, bo teraz to jestem tak odzwyczajona, że jak przypadkiem sie napatoczy to ataki jakby silniejsze. No i najgorsze, że mi mówią, że to chroniczne jest. Że ewentualnie to to może zelżeć trochę, ale tego nie wyciągnę, operacja nawet nie pomoże, tak mi mówią. Że się przyzwyczaić trzeba. Ale ja nie umiem się przyzwyczaić, bo wie doktor, bo to wszystko moja wina była a jak moja wina to mnie się wydaje, że ja to powinnam naprawić, ale się nie da, nie da się. Próbowałam, ale kamień siedzi i nie chce wyjść. No i ja już nie wiem co ja mam robić, więc przyszłam do doktora, doktor się zna na brzuchach, to sobie myślę, doktor mnie pomoże. Co ja mam robić, panie doktorze?

- Niech pani wyrzygać spróbuje.


1 komentarz:

Unknown pisze...

zyc sobie bez trosk do szczescia dazyc jakos
wiedzac ze jutro bedzie lepiej ale nie wierzac
ktorys raz powtarzac ten sam schemat
ktory chcialoby sie zmienic
z biegiem czasu jest chyba jednak inaczej

idzie sobie wiosna...

para dziewczat w tramwaju mowila, ze dzisiaj jest niskie cisnienie,
wiec moze przez niskie cisnienie i moze jutro bedzie wysokie

JA WIEM co JA moglbym robic aby byc szczesliwym, ale... TY tez WIESZ


cos nie moge sie do niczego zabrac, tak... od kilku dni ... :)