czwartek, listopada 23, 2006

Kraków poszarzał, stracił słońce, stracił niebo, stracił liście i nawet Wawel i Kościół Mariacki przestały razić czerwienią. Po Rynku spaceruje żółtozielony smok i jako jedyny rzuca się w oczy pośród popielatych gołębii, czarnych kurtek i burych kamienic. Chowam twarz za szalikiem, wciskam ręcę głębiej w kieszenie płaszcza i przebijam się przez tę zupę szarości.

- Wszyscy się parzą - mówi G.

- Taki czas - wzruszam ramionami - Jest zimno, szaro i brudno. Ludziom się wydaje, że łatwiej przetrwają tę przeklętą pogodę we dwoje. Wiesz, te wszystkie smutki i smuteczki, ludzie wierzą, że ta druga osoba to uleczy. A przecież i tak ostatecznie każdy zostaje sam w swoich ekstremach. Ból, cierpienie, rozkosz, przecież tego wszystkiego się nie da dzielić. W tych przerażająco pustych ułamkach sekund jesteśmy skupieni tylko na sobie, zamknięci w swoim odczuwaniu, w swojej percepcji, w swoim rozumowaniu. Można próbować to przekazać, zwykle bezskutecznie, a nawet, gdy się udaje, to zostaje to zniekształcone, źle zrozumiane albo w najlepszym wypadku przetłumaczone na obce: wrażenia, percepcję, rozumienie.
Każdy wierzy w drugą połówkę pomarańczy, bo świadomość ostatecznej alienacji jest zbyt przygnębiająca. Zresztą większość ideologii powstaje tylko po to, by przykryć brzydotę i banał rzeczywistości.


- W takim razie po co być razem?

- Chyba mamy genetyczne predyspozycje do wiary w niemożliwe.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ból mozna dzielic, choc sie nie chce to sie go dzieli, wiem ,bo widziałam, i czułam...choć nie chciałam.

...a co z miłośćią, no chyba mi nie pwiesz KASIU moja DROGA ,że to też jest banał...aż taka racjonalistka z Ciebie nie jest, w sumie nigdy nia nie byłaś to taka przykrywka...i sie wydało ;)!

Ale de Facto ...mamy genetyczne ,czy tez jakieś tam inne wyszukane słownictwo mogłabym użyc , tu dzież bardziej nad tym tematem dumać, ale ,że mnie sie to słówko i stwierdzenie (genetyczne predyspozycje) spodobało to też je powiele i podziele stwierdzenie ,iż mamy GENETYCZNE predyspozycje do wiary w niemożliwe ...zwłaszcza My ...kobiety...

Anonimowy pisze...

Kasia, mogę powiedzieć,że z ust mi tego posta wyjęłaś.. Masz rację,to wszystko o kant dupy można rozbić..
Każdy z nas jest sam,rodzimy się,żyjemy i umieramy całkiem sami.
Miłość to największe oszustwo ludzkości.
Koniec z optymizmem,to opium dla mas! Nic dobrego z tego nie przychodzi, tylko rozczarowania! Koniec z głupią wiarą,że wszystko się ułoży!
Wracam do mojego starego motta:"Życie jest bólem,a potem się umiera"
Uff, dobrze być znowu sobą :)

Anonimowy pisze...

a ja wierze!