piątek, listopada 10, 2006

Jak ja tu stoję to ja się starzeję

Piję herbatę o smaku ziemi, mam smak ziemi w ustach, ziemię czuję, ziemisty mam też nastrój. Profesor S. napisał, że uszkodzenia przewlekłe prowadzą do starzenia się komórek, co oznacza mniej więcej tyle, że życie jest przewlekłym uszkodzeniem, subletalnym w nawiasie jest podane, to taki o-o-oksymoron jest, życie jako uszkodzenie subletalne, to ociera się o groteskę. Nie wiedziałam, że skrypt do patomorfologii może nieść tak głębokie prawdy, ciekawa jestem czy możliwa jest jakakolwiek przerwa w procesie permanentnego niszczenia , tak na moment, tak dla odpoczynku, dla chwilowego relaksu i złapania oddechu. Naprawdę staram się w to uwierzyć, próbuję tak mocno, że boli mnie brzuch ze śmiechu a ludzie się na mnie patrzą, kiedy ocieram łzy, mówię nie patrzcie na mnie, A. woła jesteś teraz gwiazdą. Nie chcę być gwiazdą, chcę tylko przestać się starzeć na kilka minut, chcę tylko zatrzymać proces skracania się telomerów, zahamować martwicę wiary i nadziei, o miłości nie wspominając. O miłości nie wspominając, bo ja myślałam, że wystarczy mi różowe wino, różowy sweterek w kącie i Unnatural habitat w tle, że mi to wszystko pomoże, ale znów się okłamałam, znów się samą sobą rozczarowałam, znów sobie udowodniłam, że jednak nie potrafię.

Pani psycholog mnie nie lubi, ona myśli, że ja się śmieję ze starości, umierania i śmierci tak, jakby było coś zabawnego w postępującej degradacji ciała, w skurczonym tułowiu i powykręcanych kończynach, w bólu i strachu przed Końcem, jakby mnie bawiły te wielkie przerażone oczy drobnych przerażonych ludzi o pomarszczonych twarzach, jakby wesoła była ich pustka stworzona z kłamstw i obietnic bez pokrycia, ja wiem - ty wiesz, ale udajemy, że nie wiemy, tak jest łatwiej, tak jest lżej, mnie jest łatwiej, tobie trudniej, ale ciebie niedługo już nie będzie, poza tym ja nie umiem, nie wiem jak, mnie to stresuje, mnie to przeraża, lepiej porozmawiajmy o tym, kiedy pojedziemy na wakacje.

Więc pani psycholog myśli, że ja się z tego śmieję a ja się śmiałam tylko dlatego, że koleżanka powiedziała adaptacja do zmieniających się niemożności fizjologicznych.
Przecież to śmieszne jest - pani psycholog to nie bawi?

Brak komentarzy: