poniedziałek, lipca 17, 2006

Mysli urwane...

[Cold cold water surrounds me now]
Śni mi się, że zamykają mnie w złotej klatce, każą się uśmiechać i ładnie wyglądać i nie mówić za wiele, a ja nie chcę, ja nie lubię, ja nie mam ochoty, ja się buntuję, ale nikt mnie nie słucha, nikt mnie nie rozumie. Ktoś chce mnie uratować, ma ciemne dobre oczy i nawet mu wierzę, prawie udaje nam się uciec, ale budzę się, zanim Komuś udało się przekręcić klucz w drzwiach złotej klatki, zostaję więc za złotymi prętami. Nie pamiętam już Jego twarzy.

[So I look to my Eskimo friend...]

Od tygodnia prześladuje mnie Rice ze swoim przejmującym głosem i jeszcze bardziej przejmującymi tekstami. Wiecie tam jest taki moment w I remember, kiedy on tak krzyczy I wanna know what you want, what the hell do you want? I ja mam ochotę krzyczeć razem z nim, wykrzyczeć to w twarz niektórym osobom a przede wszystkim tej postaci, którą co rano widzę w lustrze, ale nie bardzo mi wypada, nie najlepiej by to zostało przyjęte, a ja nie mam ochoty spędzić reszty moich dni w paryskim bedlam. Krzyczę więc bezgłośnie, krzyczę w głowie, zasypiam z tym krzykiem a potem budzę się bezgranicznie smutna, bo włącza mi się rano Silent night i tam taka pani, nie pamiętam jak się nazywa, ale ona tam tak smutno śpiewa, że I found some hate for you just for show, you found some love for me thinking I’d go, don’t keep me from crying to sleep, sleep in heavenly peace i wtedy cały mój skrzętnie skrywany smutek wypływa na powierzchnię, cieknie małymi kroplami po policzkach tak, że muszę odwrócić głowę do ściany i udawać, że jeszcze śpię. Potem pakuję starannie cały smutek w papier z pseudoradości i chowam go z powrotem gdzieś za gałki oczne tak, żeby nikt nie widział, nikt nie pytał. Czasami tylko znów tracę równowagę, czasem ten smutek wyłazi na zdjęciach jak wtedy, gdy dostaję smsa od G. i bardzo źle się czuję z tym co widzę na ekranie telefonu. Nie bardzo nawet wiem, co ja czuję, ale chyba jestem zaskoczona i chyba bardzo mi przykro, więc wysyłam mamie smsa kurczę mamo jakoś mi smutno, ale ona nie odpisuje, bo jak zwykle wyłączyła telefon. Zresztą może i lepiej, smutek zaraz mija, w końcu jestem w Paryżu, w końcu jestem na pikniku, w końcu jestem na wakacjach, świeci słońce, niebo jest przejrzyste a zza koron drzew widać wieżę Eiffla. Tu jest naprawdę piękne a to jest naprawdę piękne lato.

6 komentarzy:

Wujek Zdzisek z Ameryki pisze...

zaajlawjowało pchłę, czy jak?

Anonimowy pisze...

Lato w Paryzu. Lato w Londynie. Chcesz sie zamienic?

Kate pisze...

A tam zaajlawjowalo zaraz :P

Lato w Paryzu odpowiada mi tak dlugo, jak dlugo pozwala mi stac w sali operacyjneji patrzec jak kroja ludzi ;)

A i jeszcze a propos zabiegow to pocieszam tych zawiedzionych, ze jak wroce to zbiore wszystkie notatki i rysunki i napisze troche :)

Anonimowy pisze...

wnat's up pchelka ;-)
wiec podoba Ci sie na wakacjach ? ;)
Pokroj tam kogos ode mnie jakims ostrhym scyzorykiem, zeby wiedzial, iz dobry ze mnie czlek.
3m sie ! Milego powrotu do ojczystego kraju! ;)


ps. i nie pij malo...

Grr pisze...

A nie zapomniała pani o czymś?

Kate pisze...

Xjong, jutro wracam :D No i oczywiscie ze mi sie podoba - zreszta pogadamy, jak wroce :)

Grr, o czym???