środa, grudnia 14, 2005

Noc...

... i nocne myśli, nocne buszowanie po necie i ten fragment, który jakoś strasznie uderzył mnie swoją prawdziwością:

"R: Ludzie mają błędne założenia, uważają że miłość jest dla każdego i że im się należy. Każdemu się należy, tak jak za PRLu raz na rok para butów. A miłość nie jest dla każdego i nie każdemu się przytrafi. To nie tylko kwestia tego że ludzie nie są zdolni do - życie przekarmia ich słodkimi iluzjami, potem rzygają z niemożności i dziwią się, skąd się w nich tyle tego bierze. Potem rzygają żółcią. Potem pustką.
S: Niemożność.
R: Tak. Ludzie muszą mieć w sobie predyspozycje żeby się zakochać. Tak jak muszą mieć predyspozycje żeby wierzyć w boga. Religia to zawierzenie, miłość to pozwolenie sobie na ufność. Wyłącza się racjonalność i mechanizmy obronne. Nie każdego stać na taką lekkomyślność.
S: Znak czasów?
R: Czy wszystko trzeba zwalać na czasy w których żyjemy? To chyba kwestia dojrzałości. Najpierw dojrzewa się do samotności. Przestaje się uciekać w ludzi by uciec przed samym sobą. Przed tym że czujesz w sobie dziurę, która cię zasysa, i sprawia ci fizyczny ból, tak silny że rozmawiasz z nim w myślach żeby go oswoić. To jak mieć w sobie pustkę która boli. Potem dojrzewa się do bycia z drugim człowiekiem. Do miłości. Do czułości, która jest olbrzymią stratą energii i teoretycznie nie ma większego sensu."

Dobranoc :)

12 komentarzy:

Anonimowy pisze...

O nie... na złość mi to robisz? :>

Anonimowy pisze...

Pchełko, to mąry tekst..zastanawiam się,czy mam Ci napisać jednak tego maila z moją opinią na temat tej okropnej choroby, czy też produkowac się tutaj..jeszcze nad tym pomyślę :>

Grr pisze...

z tą czułością bym się tylko nie zgodziła....

Kate pisze...

Dlaczego byś nie zgodziła??

Grr pisze...

Bo po pierwsze nie zawsze wiąże się z ogromną stratę energii... czy dotykając krzesło lub poręcz mówimy o stracie energii? a czułość to przede wszystim dotyk, tylko bardzo, bardzo delikatny, który mówi to, czego nie potrafią wyrazić słowa. miłość, bliskość mogą nadać życiu sens, a czułość je energetyzować, a nie na odwrót.

po drugie czasem pewne korzyści przynosi.. po kursie embriologii wiemy jakie :D

Kate pisze...

A czułość to nie są też słowa? Spojrzenia? Gesty troski, pamięci, liczenia się z drugą osobą. Z jej potrzebami i uczuciami. Z szeroko pojętym jej istnieniem.
A tak rozumiana czułość (tak ja ją przynajmniej pojmuję) już zabiera dużo energii, którą nie każdy posiada. Albo nie chce się nią dzielić. Albo nie umie.

Anonimowy pisze...

Gdy się kocha to gesty, pamięci i spojrzenia nie zabieraja energii. Uzupełniaja ją raczej.

No chyba że się nie kocha... wtedy czułość nie ma sensu.

Kate pisze...

No tak, tyle, że autorce chodziło o to, że do samej miłości i czułości trzeba dojrzeć. Że właśnie jeśli się do tego nie dojrzeje, to z całkowicie racjonalnego i nie-emocjonalnego punktu widzenia czułość jest stratą energii. Kosztuje wyrzeczeniem się choć trochę samego siebie ( czy ja dobrego przypadku użyłam? Narzędnik ma być?) na rzecz drugiej osoby.

A jeśli się kocha, to punkt widzenia diametralnie się zmienia, bo wtedy czułość staje się niezbędna. I, hmm... zdecydowanie jest przyjemna ;)

Kate pisze...

Wow... W rankingu komentarzy, które najbardziej mnie ucieszyły ten jest na pierwszym miejscu:)
Strasznie mi miło, że zawitałaś na mojego bloga - te liczniki wizyt to nieoceniona rzecz:D
Jest dużo Twoich postów, które skłaniają do myślenia. I to intensywnego:) A ten fragment... cóż... "obiema ręcami" się tylko mogę podpisać.

Anonimowy pisze...

Dół...i to głęboki...

Kate pisze...

Why dół? Prawda li tylko, wg mnie :)

Anonimowy pisze...

nie zmienia to faktu że dół.