poniedziałek, grudnia 10, 2007

Czubkami palców muskam przedmioty, wdycham zapach zielonej herbaty i przymykam oczy ze zmęczenia i bólu; sama nie wiem, czy poprzez moje działania próbuję sobie coś udowodnić czy ukarać się za nieuświadomione grzechy. Najbardziej zatracam się w tłumie, gubię się i znikam, pozostaje tylko głupi uśmiech, którym nadrabiam braki w elokwencji i pewności siebie.

Dystymię należy leczyć psychoterapią twierdzi profesor Aleksandrowicz, ale jak ja mam się leczyć psychoterapią, jeśli na pierwszych zajęciach z psychiatrii pierwszy psychoterapeuta, którego spotykam na swojej drodze wyprowadza mnie z równowagi i ostatecznie stwierdza, że nie lubi chirurgów. Przy całym moim chłodzie emocjonalnym i postawie antyspołecznej nie mogę stwierdzić, że nie lubię ludzi tylko ze względu na ich zawód, ale to ja tylko, ja chcę być tylko chirurgiem, co ja tam wiem o psychoterapii, skoro najbardziej koi mnie weekend spędzony na dyżurze, na którym nie działo się może wiele, ale wystarczająco, by uciszyć wewnętrzny szloch, z którym nie potrafię uporać się od już zbyt długiego czasu.

W sobotę zszywałam głowę pijakowi po próbie samobójczej, był wyjątkowo spokojny, nie wiem czy od alkoholu czy od depresji, jęczał, że nie chce mu się kurwa żyć, miałam wrażenie, że tak naprawdę nie szukał śmierci pod tym samochodem, tylko nadziei na coś lepszego niż życie na tekturowym pudełku.

W niedzielę przechodziłam koło opustoszałego bloku operacyjnego i zupełnie irracjonalnie miałam ochotę przebrać się w zielone ubranie i zaświecić lampy przy ukochanym drugim stole, ale zamiast tego zmieniałam opatrunki i pobierałam krew, a potem siedziałam i patrzyłam w oślepiające światła w zabiegówce SORu, w myślach powtarzając ruchy dłoni wykonywane przy szwie materacowym poziomym.

Nie masz nic lepszego do roboty w niedzielne popołudnie? - zapytał dr Z. Uśmiechnęłam się wymijająco, modląc się w duchu, by nie zapytał o plany na sylwestra.

wtorek, grudnia 04, 2007

♫ The Headphonist


I'm walking alone again, with my headphones on
And I don't want this anymore,
To hit the streets without a chord
Now this city is my song where I submerge myself
Taking a long walk around the block
Every little step, every single step becomes a note
That I draw on the staff lines of the sidewalk


Mam taką wizję: dwóch kloszardów w parku krakowskim na ławce przy starej studni, noc, światła latarni na Lea i cienie przechodniów na chodniku; i ci kloszardzi, w czapkach z pomponami i drelichowych kurtkach, z białymi plastikowymi reklamówkami, z których pieczołowicie wypakowują wino za 3.99, chuchając w dłonie w podartych rękawiczkach. Na kilka sekund rzeczywistość zamyka się w tych kilku metrach - ławka w parku, stara studnia, dwóch kloszardów i latarnie w oddali.
And I really really wanna run, but, at this moment, I'm listening to a very very soft song.

sobota, grudnia 01, 2007

♫ Both Sides Now

Znajduję Cię nagle w obcym mężczyźnie, ten sam sposób wyrażania się i gorzkie poglądy, pytam G. czemu tylko tacy mężczyźni pociągają mnie w ostatecznym rozrachunku. G. wysnuwa teorię samców alfa, ale obie jesteśmy już pijane, więc nie wiem na ile teoria może być prawdziwa. W końcu lądujemy u mnie w mieszkaniu z czterema chłopcami, którzy bawią nas całą noc, a ja zapominam o mojej słabości do samców alfa, zasypiam o 8 rano, chłopcy budzą mnie po 13, wypijamy kawę i rozchodzimy się, każde w swoją stronę. Powraca wspomnienie obcego mężczyzny, właściwie wspomnienie jego wzroku, ratuję się snem i pracą, to zawsze najlepiej działa.

22 listopada dzwoni do mnie W. i mówi, że Wiera umarła. W radiu o niej mówią, właściwie czytają tylko suchy artykuł z gazety wyborczej, a mnie przed oczami staje stara kobieta o siwych włosach i przenikliwie błękitnych oczach, która mówi co myśli, szepcze wulgarne wyrazy i zadaje najprostsze najtrudniejsze pytania. Nie płaczę, nie rozpaczam, robi mi się tylko trochę duszno i bardzo pusto. Dopiero, kiedy dzwonię do sióstr zakonnych i zmuszona jestem powiedzieć to na głos, dopiero, kiedy mówię słyszałam, że umarła, łamie mi się głos. Płaczę już po odłożeniu słuchawki i znów zastanawiam się nad transformacją bytu w niebyt, zastanawiam się czemu właściwie płaczę, bardziej nad nią czy nad sobą, nad śmiercią jej czy nad śmiercią cząstki mnie, wszystkie te pytania pozostają jak zwykle bez odpowiedzi, odkładam je więc na bok i włączam kolejny odcinek serialu sensacyjnego. Przestaję myśleć i łatwiej oddycham.